Mercedes testuje swoją ciężarówkę na niemieckich autostradach. Toyota – na autostradzie w Tokio.
Specjalnie przystosowany Mercedes Actros poruszał się na zatłoczonej drodze w Badenii-Wirtembergii. Samochód wyposażony jest w radar i kamery obserwujące przestrzeń przed kabiną – dokładnie tak samo, jakby robił to kierowca. Na kierownicy umieszczony jest niebieski przycisk uruchamiający tryb autonomiczny. W kabinie, za kierownicą, cały czas musi być obecny człowiek, który może zareagować w nieprzewidzianej przez programistów sytuacji.
Jedźmy na kawę
Podczas pierwszych drogowych testów do potężnego Actrosa wsiedli Winfried Kretschmann, premier Badenii-Wirtembergii, oraz szef Daimlera Wolfgang Bernhard. – Jak tylko wjedziemy na autostradę, uruchomię tryb autopilota – oświadczył Bernhard. Panowie mieli podczas jazdy czas na spokojne wypicie kawy. Auto jechało samo, osiągając ok. 80 km na godz.
– Autopilot na autostradzie jest bezpieczniejszy, bo nigdy nie traci koncentracji, zawsze uważa, skupia się na 100 procent. I nigdy nie jest zmęczony – mówił Bernhard na konferencji prasowej. – Nieważne, jak dobrym kierowcą jesteś, nigdy nie będziesz tak dobrze prowadził jak autopilot.
Bardzo podobny system wdraża obecnie Toyota – tyle że w autach osobowych, a nie ciężarowych. Prototyp zbudowany jest na bazie lexusa GS. Wyposażono go w kamerę wideo za lusterkiem wstecznym, pięć radarów i sześć laserów skanujących otoczenie. Lexus jest półautomatyczny – na podstawie informacji z odbiornika GPS ustala, czy jest w pobliżu wjazdu na autostradę. Przycisk na kierownicy uruchamia autopilota, który umie wjechać na autostradę, bezpiecznie nią jechać – w tym również wyprzedzać, i wreszcie zjechać na normalną drogę. Przed i po tym, autem musi kierować człowiek.