Tegoroczna edycja Pucharu Ameryki, 33. od początku istnienia tych zawodów, rozgrywana jest według oryginalnego dokumentu Deed of Gift zredagowanego w 1851 roku. Oprócz regulaminu sportowego jest w nim jeden wymóg techniczny: długość linii wodnej jachtów nie może przekraczać 90 stóp, czyli 27 metrów. Innych ograniczeń nie ma. A to sprawia, że konkurenci przygotowali najbardziej zaawansowane technologicznie maszyny regatowe. Jeżeli załogi nie popełnią rażących błędów (a są to najlepsi, najlepiej opłacani zawodowi żeglarze na świeci), zwycięży szybszy jacht.
Rywalizują dwa zespoły: obrońca tytułu – szwajcarski zespół na jachcie Alinghi 5, i amerykański pretendent BMW Oracle na jednostce BOR 90.
– Uczestniczące w tych regatach jachty nie są skonstruowane tak, aby bić rekordy prędkości, ale by pływać między bojami szybciej od przeciwnika – powiedział Alain Gauthier, członek ekipy konstruktorów szwajcarskiego zespołu.
[srodtytul]Katamaran[/srodtytul]
Szwajcarzy zdecydowali się na katamaran, dwukadłubowiec. Zaprojektował go słynny holenderski konstruktor Rolf Vrolijck. Oparł się na doświadczeniach zebranych podczas budowy małych „plażowych” jednostek, które są niezwykle dynamiczne, błyskawicznie startują, przyspieszają przy najmniejszym podmuchu. W pracach projektowych i konstrukcyjnych uczestniczyli specjaliści z sześciu laboratoriów EPFL – Ecole Polytechnique Federale de Lausanne. Ponad 2 tys. szwajcarskich przedsiębiorstw było zaangażowanych w budowę (Deed of Gift wymaga, aby łodzie byływ całości zbudowane w kraju, z którego pochodzi ekipa). Testy katamaranu odbywały się na Jeziorze Genewskim. Stamtąd zabrał go największy na świecie rosyjski helikopter transportowy Mi-26 i przeniósł ponad Alpami do portu w Genui, skąd na pokładzie statku odpłynął do Walencji, miejsca regat. Alinghi 5 ma maszt wysokości 50 m, który może nieść grot o powierzchni 600 metrów kwadratowych i genaker 700 mkw.