Internet nigdy nie zapomina

Jak chronić dzieci przed złem w sieci – z Magdaleną Zych z fundacji Kidprotect.pl rozmawia Krzysztof Kowalski

Publikacja: 15.05.2010 00:48

Zbyt często dziecko znajduje się pod opieką Internetu zamiast rodziców

Zbyt często dziecko znajduje się pod opieką Internetu zamiast rodziców

Foto: BEW

[b]Rz: Internet to wymysł szatana. Na dzieci czyhają w nim niezliczone pułapki, deprawatorzy, gwałciciele, oszuści, pedofile, rasiści. Właściwie, wypadałoby zabronić go do lat 18...[/b]

[b]Magdalena Zych:[/b] Aż tak źle nie jest. Internet jest po prostu narzędziem i jak każde narzędzie może być używany w sposób niepożądany. Choć jest to komunał, ale muszę go w tym miejscu użyć: Za pomocą młotków i siekier popełniono wiele zbrodni, ale to nie powód, aby młotki i siekiery zniknęły z warsztatów, drewutni i skrzynek z narzędziami. Dlatego nie mam zamiaru straszyć Internetem, a jedynie ostrzegać przed ludźmi, którzy go wykorzystują do złych, nieetycznych celów. [wyimek]Nie straszę Internetem, ale ostrzegam przed ludźmi, którzy go źle wykorzystują - Magdalena Zych fundacja [link=http://www.Kidprotect.pl]Kidprotect.pl[/link] [/wyimek]

[b]Ale przyzna pani, że z punktu widzenia rodziców czy opiekunów sieć to wspaniały wynalazek, dzieci nie niszczą przy nim ubrania, po seansie internetowym nie wracają – tak jak dawniej z podwórka – zziajane, poobijane, podrapane, nikt nie przychodzi z pretensją, że wybiły szybę.[/b]

Rzeczywiście, pozornie wygląda to tak: dzieci siedzą grzecznie przy komputerze w swoim pokoju, nie „łobuzują” na podwórku, nie zadają się z „nie wiadomo kim”, nie znikają rodzicom z oczu, rodzice czy opiekunowie cały czas mają je na oku. Ale to właśnie są pozory. Jakkolwiek jest w tym oczywiście pewna przesada, to jest w tym także duża doza prawdy: dzieci ślęczące przed komputerem nie znajdują się pod opieką rodziców, mimo że przebywają w sąsiednim pokoju, lecz pod opieką komputera. Niestety, zbyt często okazuje się, że to pseudoopieka.

[b]A konkretnie?[/b]

Dawniej – powiedzmy – zboczeniec wabił dzieci cukierkami na podwórku. Teraz wykorzystuje do tego czaty, komunikatory, serwisy społecznościowe. Dzieci są z natury ufne, nie węszą wszędzie fałszu i zdrady. Uważają, że skoro istnieją strony poświęcone przemocy, nietolerancji, rasizmowi, to wszystko w porządku, są legalne, dozwolone. W ten sposób mogą trafić na strony poradnikowe dla tych, którzy chcą się „pociąć”, uprawiać konopie indyjskie, stosować dopalacze. Albo dla nastoletnich anorektyków. Poza tym dzieci piszą o sobie, o swoich problemach, udostępniają swoje fotografie. Dziecko chce, żeby świat wiedział o jego istnieniu, to absolutnie normalne zachowanie. I właśnie to może być wykorzystane. Przecież to nic innego jak podanie „przepisu na siebie”.

[b]To wymaga od agresora wiedzy psychologicznej.[/b]

Tak, albo sprytu. Ci ludzie bardzo dobrze opanowali sztukę manipulacji. Swoje ofiary podchodzą etapami. Najpierw dowiadują się, gdzie w mieszkaniu ustawiony jest komputer, czy rodzice mogą, nawet mimochodem, zerkać na ekran, jakie jest ryzyko, że ojciec zerknie przez ramię i dowie się, z kim i o czym konwersuje syn czy córka. Jeśli teren jest bezpieczny, wciągają dzieci w tematy i rozmowy, którymi później łatwo je szantażować.

[b]Ale przecież nie tylko ci stra- szni dorośli grasują w sieci. [/b]

Oczywiście, są tam także treści z pozoru niewinne, za którymi kryje się, niestety, samo zło. Wiele dzieci wcale nie szuka tak zwanych stron dla dorosłych, przeciwnie, interesują się rówieśnikami i problemami swojego wieku. Dla nich takie hasła jak „nastolatki” czy „Barbie” brzmią absolutnie naturalnie i bezpiecznie. Tymczasem po wpisaniu w wyszukiwarce tych haseł ukazuje się cała plejada stron o tematyce erotycznej. Rezultat jest taki, że dzieci w dobrej wierze, przypadkowo stykają się z treściami całkowicie dla nich nieodpowiednimi. Z własnego doświadczenia wiem – zetknęłam się z tym podczas wielu rozmów z dziećmi w wielu szkołach – że „kociak” kojarzy im się z przytulanką, słodkim, małym puszystym zwierzątkiem, jakie chciałyby mieć w domu, a nie z pornografią. Zresztą, na pornograficzną stronę można trafić nawet przez błąd, literówkę we wpisywanym haśle.

[b]Internetowe zło ma też nieletnich autorów.[/b]

Przemoc rówieśnicza panosząca się w szkołach przenoszona jest do Internetu, tego rodzaju zachowania są fotografowane, filmowane, nie nastręcza to żadnych trudności, skoro telefon komórkowy jest jednocześnie aparatem fotograficznym i kamerą filmową. Do sieci trafiają złośliwe, obraźliwe komentarze nastolatków o nastolatkach, kompromitujące filmy robione z ukrycia. Autorzy z reguły usprawiedliwiają się, że to miał być tylko żart, że miało być po prostu wesoło, i że wszystko skasowali. Tymczasem Internet nie zapomina. Nie biorą pod uwagę, że wcześniej ktoś to skopiował, a na ośmieszający film zarówno sama ofiara, jak i jej ojciec, matka, znajomi, dzieci będą trafiali w sieci już do końca życia. Żart był wirtualny, ale krzywda realna. I realne bywają konsekwencje prawne, skoro dochodzi do naruszenia godności osobistej. Tego rodzaju żarty nie kończą się w szkole na dywaniku dyrektora, ale w sądzie.

[b]Jakie jest wyjście, gdy mleko już się rozlało? Co mają wtedy robić rodzice?[/b]

Przede wszystkim nie karać dziecka. I tak ma za swoje. Nie powinno ponosić konsekwencji tego, że prawda wyszła na jaw, że poinformowało rodziców o problemie. Rodzice zaś powinni informować administratorów stron internetowych, a nawet policję, o tym, że dostrzegają coś złego w sieci. Taka postawa rodziców sprawi, że inne dzieci nie doznają krzywdy. W sytuacji, gdy w sieci nieletni kontaktują się z dorosłymi i w wyniku tych kontaktów dochodzi do deprawacji, zawsze wina leży po stronie dorosłych. No i jeszcze jedna rzecz, niby banalna, ale w praktyce tak o nią trudno: rodzice i opiekunowie powinni rozmawiać z dziećmi o tym, co słychać w sieci, o tym, co może tam być złego i jak się w takich dwuznacznych sytuacjach zachowywać.

[b]Z tym jest kłopot. Na naszych oczach doszło do rewolucyjnej zmiany, światy dzieci i dorosłych rozjechały się, wielu rodziców porusza się nieporadnie w sieci w porównaniu z ich potomstwem.[/b]

Nie ma się czego wstydzić. Niech przynajmniej orientują się w możliwościach sieci. To ich technologiczne zacofanie nie stanowi powodu, aby nie wiedzieć, jakie strony odwiedzają dzieci i z kim utrzymują kontakty. Komputer ustawiony w dziecinnym pokoju i wszyscy zadowoleni: rodzice – bo mają święty spokój, dzieci też, bo nikt ich nie kontroluje, hulaj dusza, piekła nie ma. To zła sytuacja.

[b]A jak wygląda, a raczej jakie są podstawy dobrej sytuacji?[/b]

Komputer w dziennym pokoju, z dostępem dla wszystkich, a nawet w kuchni, choć to może się wydawać dziwne. W kuchni koncentruje się życie rodzinne. Także filtr rodzinny, praktyka wykazała, że to dobre rozwiązanie. Ale z moich rozmów z młodzieżą wynika, że w większości domów nie ma filtra rodzinnego, a komputer nie stoi w miejscu dostępnym dla wszystkich. No i czas używania Internetu: nie więcej niż godzina dziennie, z jednym dniem przerwy w tygodniu, żeby nie było ciągu. W przeciwnym razie dziecku grozi uzależnienie.

[i][b]Bezpieczeństwo dziecka w Internecie.[/b] Akcja pod patronatem honorowym rzecznika praw dziecka wspierana przez Komendę Główną Policji, fundację Kidprotect.pl i maluchy.pl - portal dla rodziców.

[b]Już w poniedziałek z "Rzeczpospolitą"[/b] będzie dostępna płyta z programem "Ochrona dziecka w Internecie"[/i]

Materiał Promocyjny
Kod Innowacji - ruszył konkurs dla firm stawiających na nowe technologie w komunikacji z konsumentami
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
Polska na czele rewolucji technologii kwantowych
Nowe technologie
Niewykrywalny bombowiec strategiczny Sił Powietrznych USA odbył pierwszy lot
Nowe technologie
Co mówią kury? Naukowcy opracowali tłumacza, użyli sztucznej inteligencji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nowe technologie
Prof. Zybertowicz: AI może potraktować ludzkość jak budowniczy autostrad traktują mrowiska