„Strona internetowa CIA doświadcza problemów technicznych i działa powoli. Pracujemy nad rozwiązaniem" – brzmi oficjalne oświadczenie amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej. Za tym suchym komunikatem kryje się jednak kolejny sukces tajemniczej grupy hakerów – Lulz Security. W środę udało im się unieruchomić serwer internetowy obsługujący strony agencji. Normalne działanie przywrócono dopiero następnego dnia.
Tym samym CIA dołączyło do sporego grona instytucji, które padły ofiarą hakerskich zabaw. Tak – właśnie zabaw, bo Lulz Security robi to wszystko nie z chęci wykradania danych czy zarobku, lecz dla psoty.
Po satysfakcję
Wcześniej ta sama grupa miała dokonać podobnych ataków na serwer amerykańskiego Senatu, producenta gier Bethesda Game Studios, Nintendo, Sony czy telewizję Fox. Tak przynajmniej utrzymują włamywacze. Jako dowód przeprowadzenia części ataków członkowie Lulz Security publikują część wykradzionych dokumentów.
– To wszystko są prawdziwe dane – mówi agencji Reuters John Baumgarner z Cyber Consequences Unit. – To szczególnie kłopotliwe dla Senatu, ponieważ to oni zawsze żądali od innych wyjaśnienia, dlaczego zabezpieczenia zawiodły.
Hakerzy z tej grupy są oczywiście anonimowi. Nie wiadomo, kto do niej należy ani nawet w jakim kraju lub krajach przebywają. Sprawcy czują się na tyle pewni siebie, że uruchomili... infolinię dla osób chcących „złożyć zamówienie" na kolejny atak. Wystarczy zadzwonić pod odpowiedni numer i zasugerować ofiarę. To podobno właśnie w ten sposób ktoś podsunął hakerom pomysł ataku na komputery CIA.