Jestem członkiem bardzo małej wspólnoty mieszkaniowej (dwa lokale). Sąsiadka twierdzi, że na teren posesji nie mają prawa wjeżdżać moi goście i za każdym razem, gdy ktoś do mnie przyjeżdża (co zdarza się naprawdę rzadko), grozi mi policją i sądem. Uważam, że ze wspólnego terenu możemy korzystać na równych prawach.
(nazwisko do wiadomości redakcji)
Odpowiada Janusz Gdański, Ogólnopolska Izba Gospodarki Nieruchomościami
- Źle się dzieje, jeśli w "dwurodzinnej" wspólnocie nie można osiągnąć porozumienia. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli można zgodnie współżyć bez konieczności angażowania policji lub sądów. Jeśli jednak okazałoby się to niemożliwe, to należy skorzystać z obowiązującego prawa.
Jesteście panie współwłaścicielkami posesji. W opisanym przypadku ma zastosowanie art. 206 kodeksu cywilnego - cyt: "Każdy ze współwłaścicieli jest uprawniony do współposiadania rzeczy wspólnej oraz do korzystania z niej w takim zakresie, jaki daje się pogodzić ze współposiadaniem i korzystaniem z rzeczy przez pozostałych współwłaścicieli".