Rekordziści nie płacą nawet po siedem – osiem lat. Największy dług sięga 54 tys. zł. – Czasami czynszu nie płacą rodziny patologiczne, ale bywa, że zaległości powstają u osób, które znalazły się w trudnej sytuacji, np. ktoś poważnie zachorował czy zmarł jedyny żywiciel rodziny – dodaje prezes.
Ateńska ma kilka sposobów odzyskiwania należności. Na początku wysyła wezwanie do zapłaty na drukach infomonitora (czyli biura informacji gospodarczej, które gromadzi informacje o niesolidnych płatnikach). – Umieszczenie u nich danych powoduje, że ludzie mają potem kłopoty choćby z zakupami na raty – mówi prezes. Dodaje, że po takich monitach średnio co trzeci dłużnik płaci. Poza tym spółdzielnia zaprasza zalegających z czynszem lokatorów na rozmowy przed specjalną komisją. Efekt jest taki, że co piąty lokator reguluje dług. Ale jak mówi prezes Machlewski, najskuteczniejszą metodą odzyskiwania pieniędzy jest wywieszanie na klatkach schodowych informacji o sumie zadłużenia lokatorów z całego bloku i wezwanie kilku z nich do zarządu w celu wyjaśnienia salda.– Nie podajemy do publicznej wiadomości informacji, że ci ludzie zalegają z czynszem, ale pozostali lokatorzy po takich komunikatach wiedzą, o co chodzi – mówi prezes. Wspomina, że część mieszkańców groziła mu sądem, ale jak na razie nikt nie złożył pozwu. Za to spółdzielnia wystąpiła przeciw 21 osobom z pozwem o zapłatę w sumie 146 tys. zł.
W ubiegłym roku Ateńska stworzyła tzw. mieszkanie tymczasowe. Trzypokojowy lokal podzielono na trzy lokale ze wspólną łazienką i kuchnią. Przeprowadzono tam trzech dłużników. – To nie była popularna decyzja, ale w ten sposób odzyskaliśmy trzy inne lokale – dodaje prezes.„Akademia” Pracownicza Spółdzielnia Budowlano-Mieszkaniowa PAN na Woli ma tylko siedem budynków i 400 członków. Niemal wszystkie lokale są wykupione. Zaległości z czynszem mają 84 osoby. Rekordziści zalegają po 26 – 27 tys. zł. Dług większości lokatorów nie przekracza 5 tys. złotych. Jeden z lokatorów nie płacił dziesięć lat. – W ogóle nie wprowadził się do mieszkania, więc eksmisja z lokalu po wyroku nie była trudna – opowiada Valdemar Kozlovsky, wiceprezes spółdzielni. Dodaje, że w „Akademii” jest też członek, który ma w niej trzy mieszkania i też nie płaci czynszu. – Po wyroku eksmisyjnym nie będziemy mieli problemu z lokalem dla niego – dodaje wiceprezes Kozlovsky. W jego spółdzielni do dłużników nie dokwaterowuje się innych, którzy nie płacą czynszu.Spółdzielnia Mieszkaniowa Starówka liczy 4 tys. członków. Zaległości w płaceniu czynszów sięgają tu ok. 800 tys. zł. – Niekiedy kwoty zadłużenia są niewielkie, np. 12 złotych, ale rekordzista doszedł przez kilka lat do ponad 30 tysięcy złotych – mówi Małgorzata Gierwazik, rzecznik prasowy Starówki. – Jest to osoba, która znalazła się w bardzo trudnej sytuacji i która stara się spłacać dług systematycznie – dodaje.
Spółdzielnia, starając się odzyskiwać długi, kieruje sprawy na drogę sądową. – Jeśli otrzymamy nakaz zapłaty z tytułami wykonawczymi, to sprawa trafia do egzekucji komorniczej. Jeśli nie ma z czego odzyskać zadłużenia – bo i takie sytuacje się zdarzają – to po opuszczeniu lokalu przez dłużnika, zaległość potrącana jest z wkładu – dodaje.
Małgorzata Gierwazik podkreśla, że problem zaczyna się tam, gdzie nie jest przyznany lokal socjalny. – Bez takiego sądowego orzeczenia o prawie do lokalu socjalnego spółdzielnie mają ręce związane – wyjaśnia rzeczniczka Starówki. – Jednak w każdym przypadku staramy się podchodzić do takich spraw indywidualnie, biorąc pod uwagę sytuację poszczególnych lokatorów. Co nie znaczy, że rachunek ekonomiczny jest na drugim planie – podkreśla.
Dwa lata temu w stolicy głośno było o eksmisji niepłacących czynszu lokatorów do pomieszczeń na dworcu kolejowym w Błoniu. Na takie rozwiązanie zdecydowały się władze Spółdzielni Mieszkaniowej Osiedle Wilanów. Rodzina nie płaciła czynszu od 10 lat. Dług urósł do 125 tysięcy złotych. Lokal w Błoniu na pół roku opłaciła eksmitowanym sama spółdzielnia, która dziś liczy 2027 członków, a liczba mieszkań to 1898.