Po południu na rynku za franka szwajcarskiego płacono 3,11zł. Stosowany przez banki do przeliczania rat kurs sprzedaży był jeszcze wyższy i sięgał nawet 3,20. Co to oznacza dla posiadaczy kredytów w tej walucie? Wzrost miesięcznych obciążeń z tytułu spłaty zadłużenia.
Rata kredytu w kwocie 300 tys. zł, zaciągniętego na początku 2007 roku przy kursie 2,37 i marży 1,5 proc., wyniosła w poniedziałek 1446 zł, a gdyby utrzymywał się kurs z początku marca (2,64) byłaby o 200 zł niższa.
Mimo to dorady finansowi zalecają spokój i odradzają pochopne decyzje o przewalutowaniu kredytów na złote. - Po pierwsze cała wysokość kredytu zostałaby zamieniona na złote po obecnym, bardzo nieatrakcyjnym kursie, po drugie w wyniku przewalutowania na złote znacząco wzroście oprocentowanie, a co za tym idzie rata – ostrzega Paweł Majtkowski z Expandera.
Sytuację ratuje spadek oprocentowania tych kredytów. Ich posiadacze płacą dziś wyjątkowo niskie odsetki, bo trzymiesięczna stopa libor (na której najczęściej oparte jest oprocentowanie) wynosi tylko 0,11 proc.
Według danych analityków Gold Finance na koniec maja wartość kredytów we frankach szwajcarskich wynosiła ponad 132 mld zł.