Zanim zatem wiosną kupimy kolejne rośliny do wysadzenia na naszych działkach i w ogródkach, zastanówmy się, gdzie je posadzimy. Zdaniem Sądu Najwyższego „miejsce sadzenia drzew i krzewów na gruncie wyznacza zasięg korzeni tych drzew i krzewów w stosunku do gruntu sąsiedniego" (wyrok z 6 lutego 2003 r., IV CKN 1731/00).
Właściciel działki nie powinien zatem dopuścić do tego, aby drzewo rosnące na jego działce przechodziło na grunt sąsiedni. Jeżeli rośnie zbyt blisko, właściciel powinien usuwać gałęzie lub owoce z nieruchomości sąsiada, robiąc to ze swojego gruntu. Zobowiązują go do tego przepisy kodeksu cywilnego.
W myśl art. 148 owoce opadłe z drzewa lub krzewu na grunt sąsiedni stanowią jego pożytki (chyba że grunt sąsiedni jest przeznaczony na użytek publiczny, wtedy owoce należą do właściciela drzewa lub krzewu). Dopóki więc owoce znajdują się na drzewie (krzewie), dopóty stanowią własność właściciela gruntu, na którym drzewo rośnie. Tym samym zerwanie ich przez właściciela sąsiedniej nieruchomości stanowiłoby naruszenie własności i uzasadniało skorzystanie z roszczenia określonego w art. 222 k.c.
Kolejny przepis, art. 149 k.c., zezwala właścicielowi gruntu wejść na grunt sąsiedni w celu usunięcia zwieszających się z jego drzew gałęzi lub owoców. Oznacza to, że właściciel sąsiedniego gruntu nie może się temu sprzeciwić, ale w razie wynikłej stąd szkody może żądać jej naprawienia. Może także obciąć i zachować dla siebie korzenie przechodzące z sąsiedniego gruntu. Ma prawo tak uczynić nawet bez uprzedzenia właściciela sąsiedniego gruntu. Może także obciąć i zachować dla siebie gałęzie i owoce zwieszające się z sąsiedniego gruntu, jednakże dopiero po bezskutecznym upływie wyznaczonego sąsiadowi odpowiedniego terminu do na usunięcie (art. 150 k.c.).
Ze wspomnianych przepisów wynika zatem jednoznaczny wniosek: właściciel powinien sadzić na swoim gruncie drzewa i krzewy z uwzględnieniem odpowiedniej odległości od granicy sąsiedniej nieruchomości.