- Spadające ceny mieszkań oraz malejące możliwości pożyczkowe Polaków powodują, że deweloperzy cały czas szukają nowych sposobów, aby przyciągnąć klientów - mówi Damian Milibrand, prezes Home Broker. - Oferują już nie tylko rabaty, darmowe miejsca postojowe czy komórki lokatorskie, a nawet wycieczki zagraniczne, ale też wsparcie przy finansowaniu zakupu - podkreśla.
Prezes Home Broker przypomina, że jednym z najstarszych rozwiązań jest system płatności 10/90. 10 proc. ceny klient wpłaca przy podpisaniu umowy przedwstępnej, resztę - przy odbiorze kluczy. - Korzyścią z takiej formy płatności w przypadku finansowania zakupu mieszkania kredytem, jest oszczędność na odsetkach. Jest ona tym większa, im wcześniejszy jest etap budowy, na którym zawierana jest umowa sprzedaży - mówi Damian Milibrand.
Zauważa, że zmodyfikowany system 10/90 można też stosować w przypadku sprzedaży już wybudowanych domów czy mieszkań: 10 proc. ceny - albo więcej - można wpłacić przy odbiorze kluczy, a pozostałą część na przykład po roku. - Na raty zostaje rozłożony zakup gotowego produktu, więc nabywca nie tylko zyskuje finansowo, ale też nie ponosi ryzyka związanego z inwestycją deweloperską - podkreśla Damian Milibrand.
Dodaje, że alternatywą może być specjalna oferta finansowania zakupu nieruchomości. - Jest tak skonstruowana, by zmniejszyć wysokość płaconej przez nabywcę raty. Pomoc może mieć formę dopłaty określonej kwoty do raty kredytowej (co można w skrajnym przypadku dodatkowo połączyć z dopłatą w programie „Rodzina na swoim") czy też finansowania przez dewelopera odsetek od kredytu przez określony czas - mówi szef Home Brokera.
I wylicza: jeśli mieszkanie warte 300 tys. zł w całości sfinansujemy kredytem wypłacanym w ośmiu transzach przez dwa lata budowy, czyli w odstępach kwartalnych, to przy oprocentowaniu na poziomie 6,5 proc. suma odsetek w okresie 24 miesięcy wyniesie 21 125 zł. - Gdyby przyjąć, że odsetki te w całości opłaca za nabywcę deweloper, pomoc taką można uznać za ekwiwalent rabatu w kwocie 21 125 zł. Gdyby odnieść go do ceny mieszkania, byłoby to aż 7 proc., co wydaje się bardzo atrakcyjną ofertą - ocenia Damian Milibrand. - W rzeczywistości jednak korzyść z takiego rozwiązania dla nabywcy może być jeszcze większa, niż gdyby cena mieszkania została po prostu obniżona o 21 125 zł. Dotyczy to w szczególności osób, które przez dwa lata, czyli do czasu odbioru kluczy do nowego mieszkania, muszą wynajmować inną nieruchomość bądź po prostu ponosić koszty jej utrzymania. Nałożenie na te koszty jeszcze dodatkowo raty kredytu mogłoby się okazać ciężarem trudnym do udźwignięcia. A pamiętajmy, że standardem na rynku jest to, że do czasu wypłaty ostatniej transzy kredytu, kredytobiorca spłaca tylko odsetki, bez kapitału - tłumaczy.