Jarosław Jędrzyński, analityk z portalu RynekPierwotny.com, dodaje, że choć mieszkań na rynku pierwotnym wciąż przybywa, to podaż rosła w tym roku wolniej niż w latach ubiegłych. Jak wynika z najnowszych statystyk GUS, w ubiegłym miesiącu deweloperzy rozpoczęli o 40,5 proc. mniej inwestycji niż w październiku 2011 r. O 17 proc. zmniejszyła się też liczba wydanych pozwoleń na budowy.
– Już dziś trudno więc mówić o zasypywaniu rynku nowymi projektami – podkreśla Jarosław Jędrzyński. – Dalsze zwiększanie oferty mogłoby się okazać dla branży bardzo ryzykowne, wręcz zgubne. Niektórzy deweloperzy, nawet ci najwięksi giełdowi, zaczynają mieć problemy ze sprzedażą mieszkań. To może doprowadzić do trudności z utrzymaniem płynności finansowej, co jest zazwyczaj zapowiedzią jeszcze poważniejszych kłopotów. Dlatego nawet największe firmy będą w nowym roku maksymalnie ograniczać inwestycje – prognozuje Jarosław Jędrzyński. Dodaje, że nawet już uruchomione projekty bywają zawieszane do czasu unormowania się sytuacji na rynku. – Deweloperzy muszą się teraz skupić na dokończeniu i sprzedaży zaawansowanych projektów oraz poprawie płynności finansowej. Od tego zależy ich być albo nie być w przyszłym roku, który prawdopodobnie będzie najtrudniejszy – ocenia Jarosław Jędrzyński.
Analityk z portalu RynekPierwotny.com mówi, że nadzieję na poprawę sytuacji dają ostatnie tygodnie działania „Rodziny na swoim". – Ale nawet rekordowa sprzedaż mieszkań objętych programem dopłat do kredytów nie zmniejszy podaży na tyle, by natychmiast rozpoczynać kolejne inwestycje – zastrzega Jarosław Jedrzyński. Także jego zdaniem jedynym sposobem na przystosowanie podaży do malejącego popytu są obniżki cen. – O masowych przecenach nie ma jednak mowy. Reklamowanie spadków cen zachęcałoby raczej do czekania, aż będzie jeszcze taniej. Mamy za to masowe promocje, które kojarzą się z dużym zyskiem możliwym do uzyskania tylko w określonym czasie. Promocje mobilizują więc do zakupu. Niezależnie jednak, czy firmy oferują za darmo wykończenie mieszkania lub garaż, czy też chcą dopłacać do rat kredytu, to wszystko jest przeceną mieszkań, tyle że inaczej nazwaną – podkreśla analityk.
Wojna na ceny
Magdalena Budnik z firmy Dom Development potwierdza, że inwestorzy coraz rozważniej podchodzą do realizacji nowych inwestycji. – Z jednej strony chcą i muszą rozpoczynać kolejne budowy, a z drugiej są świadomi dużego nasycenia rynku zarówno nowymi, jak i używanymi mieszkaniami – podkreśla Magdalena Budnik. – Duża oferta powoduje większą presję na obniżki cen, co przekłada się na marże deweloperów. Dlatego tylko nieliczni decydują się na rozpoczynanie nowych inwestycji, które już na starcie wchodzą na ścieżkę wojny cenowej. Tak może być także w nadchodzącym roku, tym bardziej że nie znamy jeszcze terminu rozpoczęcia programu „Mieszkanie dla młodych" – prognozuje.
Czekają na lepsze czasy
Magdalena Budnik podkreśla, że Dom Development obserwuje rynek, ale z wprowadzeniem nowych projektów czeka na lepszą koniunkturę.
Według Małgorzaty Ostrowskiej z J.W. Construction Holding nadwyżka podaży to efekt kilku czynników. – Na kształt rynku miały wpływ m.in. rekomendacja KNF obniżająca zdolność kredytową klientów oraz drastyczny spadek limitów cen w „Rodzinie na swoim" – mówi Małgorzata Ostrowska.