– O 450 zł miesięcznie powinna spaść w ciągu roku rata od 300 tys. zł 30-letniego kredytu mieszkaniowego. A mniejsza rata powoduje, że banki chętniej udzielają kredytów na wyższe kwoty, czyli rośnie zdolność kredytowa Polaków – mówi Marcin Krasoń, ekspert firmy Open Finance.
Z analiz Jarosława Sadowskiego, głównego analityka firmy Expander, wynika, że w ciągu 12 miesięcy kwota kredytu dostępna dla 4-osobowej rodziny z dochodem 8 tys. zł netto wzrosła o 15 proc. – Taki skok, wywołany spadkiem stóp procentowych, nawet bez uwzględniania obniżki cen mieszkań oznacza, że rodzina może kupić dużo większe lokum. Dziś może sobie pozwolić na jeden pokój więcej – mówi Sadowski.
Taka modelowa rodzina mogła liczyć przed rokiem na 633 tys. zł kredytu. W Łodzi mogła za to kupić lokal o powierzchni 169 mkw. Po wzroście zdolności kredytowej i spadku cen mieszkań może dziś mieć o 38 mkw. więcej. Gorzej wygląda sytuacja np. w Warszawie, gdzie ceny nieruchomości są wyższe. W stolicy rodzina mogła przed rokiem kupić 80 mkw. Dziś może sobie pozwolić na 98 mkw.
– Na rynku powinno aż huczeć od transakcji, bo warunki kredytowe są bardzo dobre. Tymczasem boomu na kredyty hipoteczne nie ma – przyznaje Jacek Furga ze Związku Banków Polskich. Jego zdaniem dziś kredytobiorca nie bierze na siebie zobowiązań z takim rozmachem, jak kilka lat temu. – Ludzie znają historie tych, którzy po kilku latach spłacania mają wyższy kredyt niż wartość mieszkań, więc nie chcą popełniać ich błędu. Boją się jutra – tłumaczy Furga. Bankowcy twierdzą, że w drugim kwartale, tradycyjnie lepszym niż pierwszy, sprzedaż kredytów była słabsza niż w początku roku. Mimo to w końcu roku spodziewają się ożywienia i nie dlatego, że sytuacja w gospodarce będzie się poprawiać, ale dlatego, że od nowego roku warunki udzielania kredytów zaostrzą się.