To standard, że kupuje się, sprzedaje lub wynajmuje mieszkanie przy wykorzystaniu internetu. Nie wszystko jednak w wirtualnej rzeczywistości wygląda różowo. Trzeba więc uważać, by się nie naciąć.
Przez pączkowanie
Regułą już jest, że z chwilą gdy ogłoszenie pojawi się w sieci, zaczyna żyć własnym życiem. Przekonało się o tym młode małżeństwo z podwarszawskiej Zielonki.
– Powiększyła się nam rodzina, chcieliśmy więc kupić nowe, większe mieszkanie, a sprzedać stare – mówi Joanna Wierzbicka. – Na kilku portalach zamieściliśmy więc naszą ofertę sprzedaży. Kiedy po kilku dniach zajrzałam do internetu, okazało się, że ogłoszenie jest już umieszczone w wielu innych miejscach.
Dziesięć różnych agencji zdążyło już bowiem je skopiować i zamieścić jako swoją ofertę, przy okazji doliczając do ceny lokalu swoją prowizję.
– Przez kilka dni walczyłam, by usunięto ogłoszenia, które zamieszczono bez mojej wiedzy. Niektórzy to zrobili, inni nie. W końcu się poddałam. To walka z wiatrakami – mówi Joanna Wierzbicka.