Konkurencja na rynku będzie więc jeszcze większa. Na razie jednak to firmy rozdają karty klientom, bo nowe lokale w dużych miastach idą jak woda. I w ramach „Mieszkania dla młodych", i bez wsparcia państwową dopłatą.
Deweloperzy wiedzą jednak, że to już ostatnie miesiące, kiedy rządzą na rynku, że za rok może nie być już tak łatwo o klienta, a za dwa lata trend ma się zmienić. Wtedy o rekordach sprzedażowych będą musieli zapomnieć.
Kują zatem żelazo póki gorące, oferując lokale z terminem oddania w 2017 r. Tym bardziej że konkurencja na działce obok nie śpi. Grodzi teren, wiesza ogłoszenia, że rozpoczyna budowę, a klienci sami się zgłaszają. Poza centrum często szukają ofert z dopłatami od państwa.
Nawet gdy stawka wywoławcza nie mieści się w limitach „MdM", deweloper dopasuje ją tak, że się zmieści. Obniży cenę do wymogów programu, ale doliczy do faktury stosowną kwotę za garaż. I okaże się, że pod Warszawą miejsce postojowe kosztuje ponad 30 tys. zł. A jeśli tak się nie da, to firma wystawi fakturę np. na usługi wykończeniowe, aby cena mkw. lokum ostatecznie się jej zgodziła.
Może więc lepiej poszukać lokalu na rynku wtórnym w wybranej lokalizacji, urządzonego już, niż iść na taki układ z deweloperem? Warto to policzyć, tym bardziej że kredyty w „MdM" są często droższe niż standardowe hipoteczne.