Bo też i trudno się tam nie przytulać. Tyle że do ściany. Może wkrótce powstaną też "alkowy z węzłem sanitarnym".
Nazwy znaczą coraz mniej. Słowa odrywają się od swoich desygnatów. Na polskim rynku nieruchomości roi się od "zielonych zakątków", będących w rzeczywistości blokowiskami na betonowej pustyni, "marin" posadowionych z dala od wody. 15-metrowy "apartament" to kolejny przykład degenerowania się języka.
Na polskim rynku apartament wcale nie musi mieć 100 metrów. Nie musi mieć nawet 50. Dziś każde mieszkanie może być apartamentem. Marketing deweloperów czyni cuda. Skoro w języku angielskim "apartment" to mieszkanie, to u nas "mieszkanie" może znaczyć "apartament".
"Apartamenty na 26 metrach"! - ogłasza się jeden z warszawskich deweloperów. Kolejny idzie jeszcze dalej - buduje apartamenty 17-metrowe. We Wrocławiu powstają "miniapartamenty" na 12 mkw. I jest to rzeczywiście apartament, tyle że z perspektywy komara albo muchy.
Człowiek czuje się w takim wnętrzu raczej spakowany niż osiedlony. 15 mkw. apartamentu zamieszkanego przez parę daje mniej więcej 7 mkw. powierzchni apartamentowej na głowę.