„Oczekujemy utrzymania obecnej sytuacji na rynku mieszkaniowym (stabilne ceny) do końca 2025 r., ale w I połowie 2026 r. możliwe jest według nas ożywienie i wzrosty cen lokali w granicach kilku proc.” – prognozuje biuro analiz nieruchomości PKO BP. Zdaniem analityków, sprzyjać temu będą coraz silniejszy popyt na mieszkania i presja na podaż.
Czytaj więcej
Relacja zarobków do cen mieszkań jest najlepsza dla konsumentów w Opolu i Gorzowie Wielkopolskim,...
Gra popytu i podaży na rynku mieszkaniowym
Umiarkowanego wzrostu popytu na mieszkania można się spodziewać z co najmniej trzech powodów. Pierwszy to trzy tegoroczne obniżki stóp procentowych – w sumie z 5,75 do 4,75 proc. Rynek oczekuje, że to nie koniec cięć. Drugi to poprawiająca się zdolność kredytowa konsumentów przy utrzymującym się wzroście wynagrodzeń. Trzeci to realizacja odłożonych dotychczas decyzji o zakupie mieszkania – z jednej strony dzięki poprawiającemu się otoczeniu makro, a z drugiej z powodu ostatecznego porzucenia przez polityków planów wprowadzenia nowego programu dopłat do kredytów na zakup mieszkania.
W ostatnim czasie deweloperzy wprowadzali na rynek więcej mieszkań niż w tym czasie sprzedawali. Rekordowa oferta to jeden z powodów stabilizacji cen lokali w ostatnim czasie. Dane GUS-u wskazują jednak na spadek liczby mieszkań w rozpoczynanych przez firmy inwestycjach, jak również spadek liczby uzyskiwanych pozwoleń na budowę. Oznacza to, że z czasem oferta mieszkań na rynku pierwotnym będzie się kurczyć.
Dodatkowymi czynnikami wywierającymi presję na wzrost cen mogą być nowe, bardziej wymagające dla deweloperów warunki techniczne budynków, koszty tzw. ustawy schronowej (od 2026 r. nowe budynki będą musiały mieć miejsca doraźnego schronienia). Kolejna kwestia to rosnące ceny działek budowlanych, których dostępność może dodatkowo zmniejszyć się w wyniku wejścia w życie kolejnych elementów reformy planistycznej. Do połowy 2026 r. gminy muszą przygotować plany ogólne, a procedury w wielu przypadkach nie są specjalnie zaawansowane.