W jednej z miejscowości na Podbeskidziu stoi dom ze sklepem podzielony tak, że nie wiadomo, kto jest właścicielem poszczególnych mieszkań i lokali.
Na początku XXI w. nieruchomość należała do kilku rodzin. Przez lata ludzie dzielili się własnością po przodkach, ale podziału nie formalizowali. W końcu postanowili jednak "wyczyścić" sprawy własności – choćby po to, by móc swobodnie dysponować poszczególnymi mieszkaniami i lokalami i np. je sprzedać. Był jednak problem: jedna z rodzin uważała, że należy się jej więcej niż pozostałym, a mianowicie cała działka nabyta przez zasiedzenie (dom posadowiony był na dwóch). Żeby znieść współwłasność, należało więc najpierw rozstrzygnąć sprawę zasiedzenia.