Trudno było znaleźć odpowiedzialnego za stan techniczny kładki

Ponieważ nikt nie przyznawał się do kładki nad linią kolejową, nadzór budowlany sam ustalił zarządcę tego obiektu.

Aktualizacja: 21.03.2022 09:52 Publikacja: 21.03.2022 07:14

Trudno było znaleźć odpowiedzialnego za stan techniczny kładki

Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Od 1910 r. wybudowana wówczas kładka dla pieszych nad nadal czynną obecnie linią kolejową łączyła wewnętrzną infrastrukturę kolejową z przyległymi terenami. Po przeszło 100 latach użytkowania stan techniczny obiektu pogorszył się na tyle, że oba wejścia na kładkę zagrodzono siatkami, ostrzegając przed zagrożeniem dla życia i zdrowia. Okazało się bowiem, że nikt się do niej przyznaje i nikt też nie ma obowiązku dbania o jej stan techniczny.

Jakimkolwiek uprawnieniom własnościowym zaprzeczyła gmina, ponieważ kładka znajduje się na terenie kolejowym, należącym do Skarbu Państwa. Nie przyznały się do niej również dwie odrębne spółki, zarządzające terenami i infrastrukturą kolejową. Pierwsza oznajmiła, że nie jest właścicielem ani zarządcą kładki, której nie ma w swojej ewidencji. Na mocy ustawy o komercjalizacji i restrukturyzacji Polskich Kolei Państwowych zarządzanie tym obiektem zostało powierzone drugiej spółce – wskazała. Wywołana w ten sposób druga ze spółek oświadczyła natomiast, że w przeszłości władały tymi terenami kolejowymi Polskie Koleje Państwowe. A w ich imieniu zarządzał nimi ówczesny Oddział Drogowy, który następnie wszedł w struktury pierwszej spółki.

W tej patowej sytuacji wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego sam dokonał wyboru adresata nakazu wykonania ekspertyzy technicznej, która miałaby rozstrzygnąć, czy kładkę należy remontować czy rozebrać. Główny inspektor nadzoru budowlanego utrzymał to postanowienie w mocy. Stwierdził, iż nie ma wątpliwości co do złego stanu technicznego obiektu, a wybór adresata nakazu wykonania ekspertyzy należy do organów prowadzących postępowanie. Skoro kładka przestała pełnić dotychczasową funkcję i nie służy żadnej ze spółek, rozstrzygająca jest kwestia własności gruntu, na którym się obecnie znajduje.

W skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie spółka, do której skierowano nakaz wykonania ekspertyzy technicznej kładki, nie zgodziła się z taką kwalifikacją.

Sąd uznał jednak, że postanowienie WINB nie narusza prawa, i oddalił skargę.

– Ponieważ część budynków, do których prowadziła kładka, została sprzedana, część rozebrana, a obiekt przestał pełnić dotychczasową funkcję, nie można twierdzić, że jest to nadal obiekt infrastruktury kolejowej. Wobec trudności z ustaleniem jego zarządcy należało zatem określić funkcje oraz przeznaczenie, jakie pełnił w przeszłości – przedstawiała motywy wyroku asesor sprawozdawca Elżbieta Granatowska.

A ponieważ sąd stwierdził, że kładki nie można obecnie uważać za element infrastruktury kolejowej, lecz za jej pozostałość, o skierowaniu nakazu wykonania ekspertyzy technicznej wyłącznie do jednej konkretnej spółki rozstrzygnął fakt, iż kładka w przeważającej części znajduje się na działkach zarządzanych przez tę spółkę.

Wyrok jest nieprawomocny.

Sygnatura akt: VII SA/Wa 2317/21

Czytaj więcej

Cała linia kolejowa trafiła do ewidencji zabytków

Od 1910 r. wybudowana wówczas kładka dla pieszych nad nadal czynną obecnie linią kolejową łączyła wewnętrzną infrastrukturę kolejową z przyległymi terenami. Po przeszło 100 latach użytkowania stan techniczny obiektu pogorszył się na tyle, że oba wejścia na kładkę zagrodzono siatkami, ostrzegając przed zagrożeniem dla życia i zdrowia. Okazało się bowiem, że nikt się do niej przyznaje i nikt też nie ma obowiązku dbania o jej stan techniczny.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów