Minister Zbigniew Ziobro powoła komisję weryfikacyjną do spraw dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. Niewykluczone, że zajmie się ona również innymi miastami. Przewodniczącym komisji ma być jeden z wiceministrów sprawiedliwości, a jej członków wybiorą posłowie.
Komisja zbada decyzje reprywatyzacyjne pod kątem ich zgodności z prawem. Jeśli nie dopatrzy się nieprawidłowości, pozostawi nieruchomość w rękach właściciela. Jeżeli wydanie np. kamienicy okaże się bezprawne, to nakaże jej zwrot, a jeśli nie będzie to możliwe (bo została już zbyta) – wypłatę rekompensaty przez osobę, która złamała prawo. Pieniądze trafią na konto Funduszu Rekompensat Reprywatyzacyjnych, przeznaczonego na wsparcie wyrzuconych lokatorów. Od decyzji komisji będzie się można odwołać do premiera.
Pomysł PiS budzi olbrzymie emocje i wątpliwości. Zdaniem niektórych prawników głównie dlatego, że komisja miałaby zastąpić sądy – zarówno karne, cywilne, jak i administracyjne – rozległą władzą organu administracyjnego. Zbyt przypomina to komisje specjalne działające po II wojnie światowej, by nie budziło obaw.
– Taki organ, uprawniony do różnych arbitralnych działań: wpisywania ostrzeżeń do ksiąg wieczystych, nakładania kar, wypłacania odszkodowań, występowania o wznowienie postępowań i odbierania nieruchomości na mocy decyzji administracyjnej, nie mieści się w systemie polskiego prawa – mówi adw. Roman Nowosielski. – Do tego są odpowiednie tryby i ustawy.
Prawnicy ostrzegają, że powołanie komisji weryfikacyjnej rozchwieje konstytucyjną ochronę własności. Nakładanie wysokich kar za zbycie nieruchomości osobie trzeciej i odbieranie decyzją administracyjną nieruchomości oddanych na mocy wyroku sądowego może zaprowadzić polski rząd przed europejskie trybunały.