Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa kończy prace nad projektem kodeksu urbanistyczno-budowlanego. Przez rok prowadziło jego konsultacje publiczne.
– Zainteresowanie było ogromne. Wpłynęło kilka tysięcy uwag – mówi Tomasz Żuchowski, wiceminister infrastruktury. Przeanalizowaliśmy je i nanieśliśmy poprawki. Gotowy projekt razem z przepisami wprowadzającymi pokażemy przed wakacjami.
Kodeks przewiduje, że inwestorzy będą się ubiegać o zgodę inwestycyjną. Zastąpi ona wiele decyzji administracyjnych: warunki zabudowy, pozwolenie na budowę, o podziale nieruchomości, a także zgłoszenie budowy lub zmiany sposobu użytkowania. Dzięki temu formalności będzie się załatwiało w jednym urzędzie: starostwie lub u prezydenta miasta na prawach powiatu.
– To dobry pomysł. Ograniczenie liczby decyzji przyspieszy załatwianie formalności – uważa Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
W zależności od skomplikowania inwestycji zgoda będzie miała formę albo decyzji, albo milczącej zgody. Kodeks dzieli je na sześć kategorii. Pierwsza obejmie proste konstrukcje, druga mniej skomplikowane inwestycje, a kolejne trzy dotyczyć będą bardziej złożonych inwestycji. Początkowo ministerstwo chciało określać w rozporządzeniu, jakie inwestycje będą należeć do poszczególnych kategorii. Teraz proponuje, by wynikało to z załączników do kodeksu. Dzięki temu wystarczy, że inwestor zajrzy na koniec kodeksu, by wiedzieć, co ma zrobić.