Na siedem budów jeden kierownik

Na jednego inżyniera z uprawnieniami do kierowania budowami przypada w Polsce sześć – siedem inwestycji. – Przy takich wskaźnikach trudno mówić o bezpieczeństwie robót i dobrej jakości obiektów – przestrzegają przedstawiciele Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa. Proponują m.in. zmiany w kształceniu kadr

Publikacja: 10.03.2008 11:39

Na siedem budów jeden kierownik

Foto: Rzeczpospolita

Sektor nieruchomości był jednym z motorów napędowych gospodarki, co zaowocowało boomem budowlanym we wszystkich segmentach, także w mieszkalnictwie. Ten rozwój natknął się jednak na kilka barier, związanych chociażby z kryzysem kredytów hipotecznych. Dotknął on najpierw USA, ale w zglobalizowanym świecie rozlał się na inne kraje.

Elementy schłodzenia rynku są widoczne także w Polsce.

Z drugiej strony, w związku z nasiloną emigracją zarobkową Polaków do państw UE, na rynku budowlanym pojawił się silny deficyt kadrowy. Problemy związane z brakiem fachowców znalazły się w centrum uwagi Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa (PZIiTB), który opracował „Raport w sprawie kadr technicznych i wykwalifikowanych robotników dla budownictwa”.

W raporcie PZIiTB czytamy, że w 2006 roku wydano 203 tysiące pozwoleń na budowy (to zbiorcza liczba dotycząca różnych segmentów rynku), a w 2007 – już 230 tysięcy.

– Przyjmując, że budowa trwa średnio dwa lata, oznacza to, że w toku realizacji jest około 400 tys. budów – szacują autorzy raportu. Według Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa inżynierów uprawnionych do kierowania robotami jest zaś około 60 tysięcy. „Daje to średnio sześć – siedem budów na jednego uprawnionego inżyniera. Jest to wskaźnik absurdalny. Nikt nie jest w stanie efektywnie kierować taką liczbą budów. W rezultacie powstało zjawisko fikcyjnego, aczkolwiek odpłatnego pełnienia funkcji kierownika budowy” – czytamy w raporcie. – Dla wielu małych budów po prostu kupuje się jego podpis. Nie licząc tego patologicznego zjawiska, nastąpiło znaczne obniżenie poziomu organizacji robót, jakości obiektów i bezpieczeństwa na budowach – podkreślają przedstawiciele związku.

w 2006 roku na jednej z budów mostowych nastąpiła katastrofa konstrukcji montowanego obiektu, kierownik budowy pełnił równolegle tę funkcję na siedmiu budowach. – Ten przykład jest dramatycznym ostrzeżeniem i potwierdza konieczność podjęcia zdecydowanych kroków dla zmiany istniejącej sytuacji – podkreślają autorzy raportu. – Prawo budowlane niepotrzebnie tak wysoko stawia poprzeczkę wymaganego wykształcenia dla uzyskania uprawnień budowlanych wykonawczych. Tylko tytuł magistra inżyniera uprawnia do wykonywania funkcji kierownika budowy bez ograniczeń, a tytuł inżyniera – już ze znacznymi ograniczeniami. Technik budowlany ma drogę do uprawnień zamkniętą – dodają.

Według przedstawicieli PZIiTB w tej sytuacji, przyjmując nawet wskaźnik zmniejszony do trzech budów na jednego kierownika budowy, można określić deficyt kadrowy na około 60 tys. ludzi.

Jako remedium na braki kadry kierowniczej autorzy raportu proponują rozszerzenie dostępności uprawnień do kierowania budowami, zwłaszcza tymi mniejszymi i mniej skomplikowanymi (jak na przykład domy rodzinne), na techników i mistrzów z przyznaniem im tytułu budowniczego (tak jak było to w prawie międzywojennym).

„Przy dzisiejszej koniunkturze liczba inwestycji będzie gwałtownie rosła. Znacząca ich część to budowy mało skomplikowane – takiej definicji precyzyjnie odpowiadają właśnie domy jednorodzinne, których oddaje się rocznie do użytku około 60 tysięcy – czytamy w raporcie. – W budowie jest ich około 120 tys. Do kierowania takimi budowami potrzeba nie więcej niż 40 tysięcy uprawnionych kierowników budowy o mniejszych niż inżynierskie kwalifikacjach, a o bardzo praktycznej znajomości zawodu budowlanego”.Autorzy raportu zajęli się także wykwalifikowanymi robotnikami, pisząc, że cały poprzedni system kształcenia oparty na szkołach zawodowych legł w gruzach. – Dogorywa rzemiosło budowlane osłabione emigracją zarobkową do wysoko rozwiniętych państw Unii Europejskiej.

Szacuje się, że z tych powodów wyjechało około 150 tysięcy ludzi. Trzeba przy tym pamiętać, że w budownictwie tradycyjnie obowiązywała zasada: lider – specjalista plus jeden dwóch pomocników. Brak tego lidera to także brak miejsca dla pomocników. Tak więc jeżeli mówimy o emigracji 150 tys. specjalistów, to luka w zatrudnieniu, jaka w ten sposób powstaje, wynosi co najmniej dwa razy tyle. Mamy więc 300-tysięczną lukę, wypełnioną przez byle jakich, przyuczonych robotników lub samouków. Odbija się to na organizacji, jakości i bezpieczeństwie pracy.

Z danych Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że w ciągu ostatnich lat znacznie wzrosła liczba katastrof budowlanych oraz śmiertelnych wypadków przy pracy w budownictwie. W 2006 r. przy około 200 tys. wydanych pozwoleń na budowę było 340 katastrof budowlanych. W tym samym roku na 493 wypadki śmiertelne w kraju, w budownictwie zginęło 109 ludzi. Ulegali im przede wszystkim pracownicy o małym stażu pracy.– W tej sytuacji pojawia się pomysł importu robotników. Ale z ślad za tym rodzi się pytanie: czy nie jest schizofrenią pozwalać na wyjazd, aby w to miejsce przywozić? I drugie pytanie: czy polscy robotnicy wrócą? Wrócą, jeżeli będą więcej zarabiać, to znaczy 50 – 60 procent tego, co zarabiają za granicą – oceniają przedstawiciele PZIiTB, argumentując, że za granicą robotnicy płacą nie tylko większe koszty utrzymania, ale też cenę rozłąki z rodziną.

Jakie są propozycje rozwiązań? Według autorów raportu trzeba zapewnić wzrost płac w budownictwie nawet o 100 procent.

Wiąże się to jednak z akceptacją relatywnego wzrostu cen robót budowlano-montażowych – pada zastrzeżenie. Kryterium ceny jako wiodącego czynnika w wyborze wykonawców w trybie zamówień publicznych stałoby się mniej ważne, tracąc na rzecz innych parametrów – takich jak jakość i terminowość robót. Według związku trzeba także ułatwiać powracającym tworzenie małych, rzemieślniczych przedsiębiorstw.

– Trzeba też radykalnie zmienić model kształcenia zawodowego, opierając go nie na szkołach zawodowych, stanowiących element kształcenia powszechnego, lecz na praktycznej nauce zawodu, uzupełnionej równolegle zajęciami dydaktycznymi – padają propozycje.

Raport został wysłany m.in. do resortów infrastruktury i edukacji oraz Głównego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.

– Raport dokładnie przeanalizujemy – zapowiada w rozmowie z „Rz” Olgierd Dziekoński, minister infrastruktury. – Zapotrzebowanie na inżynierów budownictwa jest niemałe, a z drugiej strony trzeba się zastanowić, czy technicy budowlani mają na tyle duże doświadczenie i wiedzę, żeby mogli ponosić odpowiedzialność za budowy. Chodzi przecież o zagwarantowanie bezpieczeństwa. W tej sprawie musimy rozmawiać z Polską Izbą Inżynierów Budownictwa.

– Dyskusja programowa w PZIiTB, której rezultatem było przyjęcie programu działań związku w kadencji 2006 – 2008, wyłoniła kilka ważkich społecznie i gospodarczo problemów. Jednym z podstawowych jest problem kadr technicznych i wykwalifikowanych robotników, którzy stanowią główną siłę sprawczą w procesie budowlanym i w istocie decydują o powodzeniu, jakości i bezpieczeństwie budów. Zjawisko niedoboru kadr i robotników ujawnia się niestety ze znacznym opóźnieniem w stosunku do przyczyn, które je powodują.

Dlatego została dokonana analiza tego problemu w aktualnych realiach rynku budowlanego, który z jednej strony przy udziale środków unijnych rośnie w niebywałym tempie, a z drugiej ulega różnym zagrożeniom. Takie zagrożenie powstało na skutek błędów w przygotowaniu kadr technicznych i robotników specjalistów przy równoczesnym otwarciu granic dla emigracji zarobkowej. Jak przeciwdziałać tym negatywnym zjawiskom, staramy się pokazać w raporcie. Oceniamy, że jesteśmy spóźnieni, ale jeszcze mamy szanse.

Sektor nieruchomości był jednym z motorów napędowych gospodarki, co zaowocowało boomem budowlanym we wszystkich segmentach, także w mieszkalnictwie. Ten rozwój natknął się jednak na kilka barier, związanych chociażby z kryzysem kredytów hipotecznych. Dotknął on najpierw USA, ale w zglobalizowanym świecie rozlał się na inne kraje.

Elementy schłodzenia rynku są widoczne także w Polsce.

Pozostało 95% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej