Ul. Markowska na Pradze-Północ. W jednej ze starych kamienic 43-metrowe mieszkanie z dwoma pokojami zajmuje babcia naszej czytelniczki. Kilka lat temu starsza kobieta postanowiła aktem darowizny przekazać lokal jednej ze swoich wnuczek – pani Małgorzacie. – Babcia zapewniła sobie możliwość dożywotniego mieszkania w lokalu – opowiada wnuczka.
W ubiegłym roku pani Małgorzata, która była już formalną właścicielką praskiej nieruchomości, przekazała ją swojej siostrze, pani Agnieszce. – Podpisałyśmy akt notarialny. Odbyło się to w ramach rozliczeń za inną, rodzinną nieruchomość – tłumaczy nasza czytelniczka.
Dodaje, że jej siostra Agnieszka, już jako prawowity właściciel wpisany do księgi wieczystej, zastanawiała się nad ewentualną sprzedażą mieszkania. – Jest ono warte jakieś 300 tys. zł – opowiada pani Małgorzata.
Tymczasem kilka miesięcy po siostrzanej darowiźnie, babcia postanowiła darowiznę odwołać. Siostry utrzymują, że stało się to pod wpływem krewnych, którzy mają chrapkę na nieruchomość. Krewni utrzymują tymczasem, że obdarowana mieszkaniem wnuczka nie interesowała się babcią i nie dbała o lokal. Rodzina nie doszła do porozumienia. Wniosek o odwołanie darowizny wpłynął do praskiego Sądu Okręgowego latem ubiegłego roku.
Wnuczka, pierwotnie obdarowana mieszkaniem, ani razu nie stawiła się na rozprawie.