Inwestorzy narzekają, że posiadając wypisy z miejscowych planów, nie mają żadnej gwarancji, iż dysponują kompletem informacji o nieruchomości.
-Zdarza się, że wypis nie zawiera istotnych ustaleń dla danej nieruchomości - mówi mec. Rafał Dębowski, partner w kancelarii Leśnodorski i Wspólnicy. - Otrzymałem kiedyś wypis, ale czułem, że coś się nie zgadza. Poprosiłem jeszcze o wyrys. Okazało się, że przez działkę przebiega tajemnicza linia. Sprawdziłem w gminie. Znacząca część gruntu była zarezerwowana na poszerzenie drogi gminnej.
-Teoretycznie inwestor, który nabył działkę i zaplanował inwestycję na podstawie niewłaściwego wypisu, może wystąpić o odszkodowanie -mówi Jolanta Kalecińska, partner w Kancelarii White & Case. - Ale musi udowodnić szkodę, a to nie jest proste, jeśli nie doszło do realizacji inwestycji.
Odmiennego zdania jest Wiesław Bielawski, wiceprezydent Gdańska oraz prezes Krajowej Rady Izby Urbanistów. - Jakość planów w dużych miastach jest dobra -uważa. - Każde z nich posiada bowiem miejską pracownię urbanistyczną. Nie mają ich małe gminy, bo im to się zwyczajnie nie opłaca i nie zawsze jest uzasadnione. Niektóre z nich być może zatrudniają nieodpowiednie firmy. Natomiast to naturalne, że występują problemy interpretacyjne. Deweloper chce jak najlepiej dla siebie, a władze miasta myślą o całej lokalnej społeczności. Takim klasycznym przykładem jest wysokość budynków. Plany posługują się pojęciem "wysokość zabudowy", a przepisy wykonawcze do prawa budowlanego - "wysokość budynku". - Jeżeli są spory, to zawsze można się odwołać od decyzji odmawiającej wydania pozwolenia na budowę do wojewody. Rozstrzygnie on, jaka interpretacja jest właściwa. Niestety to prawda, że często gminy uchwalają plan, a w tym czasie zmieniają się przepisy ustawy i w konsekwencji zapisy planu są z nimi sprzeczne. Ale to już nie jest wina gmin - dodaje prezes.