Mówiąc o giełdowych debiutach deweloperów, zarządzający funduszami nie pytają nawet, co to za firma, na co chce kapitał i ile chce pozyskać. Zniechęcają się na samo słowo: deweloper. – Inwestorzy instytucjonalni nie są zainteresowani kupnem akcji deweloperów ze względu na niepewną sytuację w branży – potwierdza Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. – Spółka, która chciałaby teraz zadebiutować na parkiecie, musiałaby sprzedać swoje akcje z niesamowitym dyskontem.
Efekt? Firmy przestały się spieszyć z wejściem na warszawski parkiet. Wiedzą, że mogą mieć teraz kłopot z zainteresowaniem potencjalnych kupujących. Legnicki Rank Progress, specjalizujący się m.in. w wielkopowierzchniowych centrach handlowych i inwestycjach mieszkaniowych, prospekt emisyjny ma już gotowy.
Zarząd wciąż jednak nie podjął decyzji o jego złożeniu w Komisji Nadzoru Finansowego. I, jak mówi Dariusz Wyborski, dyrektor ds. PR tej firmy, na razie spieszyć się z tym nie będzie. Rok temu szefowie firmy mówili, że chcą pozyskać z parkietu około 500 mln zł.
Nieco mniejsze apetyty ma warszawski deweloper mieszkaniowy Marvipol, którego prospekt KNF zatwierdziła w marcu. Spółka sama nie podawała kwot, ale nieoficjalnie pojawiały się sumy od 100 do nawet 250 mln zł. Daty debiutu, choćby przybliżonej, wciąż nie znamy.
Od 19 maja zatwierdzony prospekt ma też warszawski Dantex. Ta spółka jest w o tyle dobrej sytuacji, że skupia się bardziej na powierzchniach biurowych niż mieszkaniach. A sektor biurowy i komercyjny radzi sobie zdecydowanie lepiej niż mieszkaniowy. – Sytuacja na rynku jest bardzo poważna – mówi Piotr Wiślicki, wiceprezes Danteksu. – Akceptujemy to, że nie cała emisja zostanie objęta przez inwestorów. Wówczas nasze plany inwestycyjne rozciągną się nieco w czasie, a bank ziemi będziemy budować trochę wolniej. Dantex chce sięgnąć po 150 – 160 mln zł. Szefowie spółki zastanawiają się właśnie, czy debiutować w czerwcu, czy już raczej po wakacjach.