Rozmawiamy z Arturem Jankowskim, dyrektorem regionalnym firmy Doradcy24
Rz: W Warszawie, podobnie jak w innych miastach, deweloperzy mają dziś problemy z szybką sprzedażą mieszkań. Lokale stoją puste od miesięcy. Czy oznacza to, że deweloperzy zrezygnują z nowych inwestycji do czasu aż sprzedadzą już gotowe albo te w realizacji?
Artur Jankowski: Zrezygnują to zbyt mocno powiedziane. Myślę, że zwolnią tempo. Oczywiście deweloperzy mają problem z szybką sprzedażą lokali, a czasy monumentalnych zwyżek cen i sporych wahań na rynku minęły prawdopodobnie bezpowrotnie, ale to nie powód do zaprzestania nowych inwestycji.
Deweloperzy, podobnie jak firmy z innych branż nieustannie analizują rynek i na bieżąco korygują swoje plany inwestycyjne, starając się je dopasować do wielkości popytu. Oznacza to przede wszystkim spadek tempa i ograniczenie podaży. Pamiętajmy, że proces inwestycyjny w budownictwie jest bardzo długi i złożony z wielu etapów. To wszystko wpływa na analizę sytuacji i utrudnia obiektywną ocenę.
W skrajnych przypadkach może się jednak okazać, że zastój w branży rzeczywiście spowoduje całkowitą rezygnację z rozpoczynania nowych inwestycji, a nawet problemy finansowe firm budujących. Ale ten scenariusz dotyczy tylko małych i średnich firm. Największe firmy deweloperskie, które mają zapas kapitału, będą wykorzystywać okazję i przejmować podmioty słabe wraz z portfelem inwestycji i klientów.