Pod młotek trafia coraz więcej zadłużonych mieszkań, głównie we wspólnotach mieszkaniowych. Wystarczy zajrzeć do Internetu – pełno w nim ogłoszeń komorników w tej sprawie. Potwierdza to Iwona Karpiuk-Suchecka z Krajowej Rady Komorniczej. Przyznaje jednak, że o ile jeszcze dwa lata temu takie lokale cieszyły się dużym wzięciem, o tyle dziś bardzo trudno je sprzedać.
[srodtytul]Brakuje chętnych[/srodtytul]
– Trzeba szybko przeprowadzić remont jednej z kamienic, bo budynek niszczeje. Koszt muszą pokryć właściciele – mówi Lucyna Januszewska, dyrektor Zakładu Gospodarki Lokalowej Północ w Jeleniej Górze zarządzającego wspólnotami. Jeden z nich nie zamierza płacić, wspólnota wystąpiła więc do sądu o wyrażenie zgody na licytację. Właściciel ma bowiem obowiązek utrzymywać nieruchomość wspólną, a jeśli tego nie robi, traktuje się go jak dłużnika. Już dwie licytacje zakończyły się fiaskiem, bo nie było chętnych na mieszkanie. Może je więc kupić wspólnota za cenę wywoławczą z drugiej licytacji (czyli 2/3 wartości oszacowanej przez rzeczoznawcę do pierwszej licytacji). Według Januszewskiej [b]nie jest to jednak rozwiązanie problemu, bo obecny właściciel nie chce się wyprowadzić. Trzeba więc wystąpić do sądu o orzeczenie eksmisji[/b]. Takie postępowanie trwa latami, a remont trzeba przeprowadzić już teraz. W Jeleniej Górze przeprowadzono ostatnio pięć licytacji, aż w trzech nie udało się sprzedać lokalu.
Zanim dojdzie do licytacji, zarząd wspólnoty wzywa do zapłacenia długu. Gdy to nie pomaga, występuje do sądu o nakaz zapłaty, z którym idzie do komornika. Zazwyczaj nie ma on z czego wyegzekwować długu, bo jedyny majątek właściciela to lokal. Wspólnota musi wtedy podjąć decyzję, czy wystąpić do sądu o sprzedaż lokalu na licytacji. Zaległość w opłatach za mieszkanie nie musi być wysoka.
– Niepisana zasada jest taka, że powinna ona wynieść 10 tys. zł – mówi Katarzyna Kozłowska z firmy zarządzającej wspólnotami ze Szczecina. Ustawa o własności lokali stanowi jedynie, że zaległość powinna być długotrwała.