– Choć nie można już liczyć na wzrost cen na poziomie 30 – 50 proc., spadek stawek wywoławczych i nawet kilkunastoprocentowe rabaty od deweloperów dają możliwość zakupu mieszkania dużo taniej niż jeszcze kilka miesięcy temu – twierdzi Magdalena Wit-Kaniewska z redNet Investment.
Jednak dalsze duże spadki cen wydają się mało prawdopodobne. – Ożywienie w branży powinno nastąpić wtedy, kiedy na rynek wracać będą pierwsze pieniądze z wysoko oprocentowanych lokat, co prawdopodobnie zbiegnie się z dalszym spadkiem stóp procentowych. Według szacunków redNet nastąpi to w połowie 2009 r oku.
Od sierpnia do grudnia 2008 r. największe spadki cen mieszkań odnotowano na rynku warszawskim, trójmiejskim, śląskim i krakowskim – w każdym z tych miast lokale potaniały średnio ponad 10 proc., przy czym rekord padł na Śląsku – stawki poszły w dół o 23 proc.
Spadki nie ominęły także Wrocławia i Poznania, gdzie pod koniec ubiegłego roku ceny spadły średnio od 10 do 16 proc. W samym styczniu 2009 r. w większości głównych miast stawki spadły o dodatkowe 2 – 8 proc. – tak wynika z danych redNet Investment.
Zdaniem analityków atrakcyjne perspektywy rysują się przed inwestorami nie tylko w Warszawie, ale również na Śląsku, we Wrocławiu lub w Krakowie.