Jeszcze do niedawna posiadacze kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich uważali się za szczęśliwców, bo spłacali raty za mieszkanie o ok. 30 procent niższe niż osoby zadłużone na taką samą kwotę, ale w rodzimej walucie. Kiedy jednak kurs franka zaczął gwałtownie rosnąć, a wraz z nim zadłużenie kredytobiorców, niektóre banki postanowiły renegocjować warunki zawartych wiele miesięcy temu umów.
Banki proponują m.in. przewalutowanie kredytu (co od razu znacznie zwiększa dług ze względu na niekorzystny kurs waluty w stosunku do PLN), podwyższenie oprocentowania (z powodu „zwiększonego ryzyka banku”), a nawet żądają kolejnej nieruchomości jako zabezpieczenia spłaty udzielonej pożyczki (bo „bessa i wahania na rynku walut obniżyły wartość nieruchomości, a podwyższyły wysokość kredytu”).
„Frankowi” kredytobiorcy nie muszą się jednak zgadzać z taką argumentacją i przyjmować nowych, niekorzystnych dla siebie warunków, nawet gdy w czasie „przyjacielskich” rozmów z doradcą usłyszą, że jeśli się nie zgodzą, bank wymówi im umowę kredytową.
[srodtytul]Nic bez zgody klienta[/srodtytul]
– Kredytobiorca nie ma obowiązku przystawać na propozycję banku. Jest to wyłącznie jego decyzja, czy zdecyduje się na zmianę umowy kredytu – uważa Andrzej Nentwig, prawnik w zespole prawa konkurencji w kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr. – Pewien problem mógłby się pojawić w odniesieniu do tych konsumentów, których umowy zawierałyby postanowienie, zgodnie z którym bank miałby prawo do zmiany waluty kredytu we własnym zakresie bez ich zgody. Jednak nawet w takiej sytuacji konsument jest chroniony przez przepisy kodeksu cywilnego, które jednoznacznie stwierdzają, iż zakazane są postanowienia wzorców umownych sprzeczne z dobrymi obyczajami lub rażąco naruszające interesy konsumentów – podkreśla Nentwig.