Żadna z tych decyzji nie zdążyła się jeszcze uprawomocnić. Mieszkańcy je zaskarżają. Inwestor odwołuje się od niekorzystnych dla siebie postanowień.
We wtorek Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie odrzucił wniosek Remy. Spółka upierała się, że Pierwsza Wojskowa Spółdzielnia Mieszkaniowa, do której należą wieżowce, nie może reprezentować interesów właścicieli mieszkań.
– Sąd nas wysłuchał, ale wciąż jesteśmy na początku drogi – cieszył się Bolesław Kowalski z ul. Spiskiej.
[srodtytul]Ogromne straty? [/srodtytul]
Tymczasem firma Dira, powiązana ze spółką Rema (mają tego samego prezesa i adres), na początku kwietnia wystąpiła do lokatorów z żądaniem zapłaty 100 tys. zł. Pieniądze te miały być odszkodowaniem za „szkody, jakie spółka poniosła w wyniku braku możliwości rozpoczęcia inwestycji budowlanej”. Dira domagała się, by pieniądze przelać na wskazane przez nią konto w ciągu tygodnia. – Bardzo się zdenerwowaliśmy, gdy zobaczyliśmy to pismo. Z czego my, biedni emeryci, mamy zapłacić tak wysokie sumy? – pytała Zofia Odrobina, lokatorka bloku z Al. Jerozolimskich 135. Deweloper zażądał bowiem pieniędzy zarówno od niej, jak i jej męża. Dlaczego spółka domaga się pieniędzy od mieszkańców?
„Ponieważ doprowadzają oni naszą firmę do ogromnych strat finansowych tylko dlatego, że nie chcą, by powstał tam budynek mieszkalny. My działamy zgodnie z prawem i otrzymaliśmy decyzję o warunkach zabudowy” – tłumaczy w piśmie do redakcji Reuven Shapira, prezes spółek Rema i Dira.