Ma się zmienić rozporządzenie w sprawie określenia rodzaju przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko. Podane w nim inwestycje wymagać będą zawsze decyzji środowiskowej, a niekiedy także żmudnej i czasochłonnej oceny oddziaływania na środowisko.
[srodtytul]Inaczej niż w normach[/srodtytul]
Znacznie częściej niż teraz z decyzjami środowiskowymi, a także z ocenami oddziaływania na środowisko, będą się musieli zetknąć deweloperzy. Jeżeli przepisy wejdą w życie, to na terenach obszarów chronionych lub ich otulin jako przedsięwzięcia mogące znacząco oddziaływać na środowisko kwalifikować się będą nawet niektóre jednorodzinne rezydencje (powyżej 2 tys. mkw. powierzchni zabudowy). [b]Poza nimi ocena może być wymagana dla niezbyt dużych osiedli z ok. 100 mieszkaniami (2 ha pow. zabudowy). Do tej pory zabudowa mieszkaniowa w praktyce nie podlegała ocenom ekologicznym.[/b]
Projektanci muszą przy tym zwrócić uwagę nie tylko na szczegółowe przepisy rozporządzenia, ale także na definicję powierzchni użytkowej. W projekcie tego rozporządzenia jest ona inna niż w polskich normach, którymi posługują się choćby architekci. Nie da się więc bezpośrednio zastosować wyliczeń z architektonicznego projektu do rozporządzenia o ocenach. W nim chodzi o zabudowę mieszkaniową wraz z towarzyszącą infrastrukturą. Zlicza się razem wszystkie elementy przedsięwzięcia: nie tylko obiekty mieszkalne czy inżynieryjne, ale też utwardzone drogi, placyki czy schody. Analogiczna definicja powierzchni zabudowanej dotyczyć ma także obiektów przemysłowych.
[srodtytul]Nie tylko publiczna droga z decyzją[/srodtytul]