Trzy samochody blokujące przejazd, plakaty, transparenty i grupa osób stojących pod bramą – tak wyglądał wczoraj wjazd do MPT od strony ul. Szczęśliwickiej. Kierowcy, którzy próbowali dostać się na płatny parking znajdujący się na ziemi państwa Derdów musieli szukać innej drogi.
– Co tu się dzieje? Ja chcę przejechać – mówiła blondynka w ciemnym nissanie.
– W d... mam wasze protesty, chce na parking – krzyczał dresiarz w srebrnym jeepie. Gdy wrzaski nie pomogły, próbował staranować przeszkodę. W końcu odjechał. Podobnie kilku innych kierowców.
– Jesteśmy właścicielami tego terenu – tłumaczyła jedna z protestujących Hanna Derda-Nowacka. – Mamy wyroki sądowe, które to poświadczają. Tymczasem MPT nie chce oddać naszej działki, a władze miasta opóźniają wpisanie nas do księgi wieczystej. Postanowiliśmy więc zaprotestować. To nasz teren, możemy stawiać na nim, co chcemy.
Dla protestujących nie znaleźli czasu ani prezes MPT Elżbieta Wiśniewska, ani nikt z zarządu miasta. – Przyjechała tylko policja. Pokazaliśmy im dokumenty, więc nie mogli nic zrobić – tłumaczy Andrzej Derda.