Zapisy w umowach o budowę mieszkań nadal pozostawiają wiele do życzenia. Ciągle trafiają się na rynku deweloperzy, którzy wykorzystują swoją silniejszą pozycję wobec kupującego i np. konstruują umowy tak, że konsekwencje finansowe wszelkich opóźnień w budowie czy zmian w projekcie w efekcie ponosi klient.
Patrząc na sytuację na rynku – czyli wielką podaż i wielką konkurencję, bo mieszkania nadal wyprzedają się powoli – deweloperom powinno raczej zależeć na idealnej umowie z punktu widzenia ich klienta. To wizytówka!
Tymczasem analizując wyniki ostatnich kontroli umów deweloperskich przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, trudno nie odnieść wrażenia, że niektóre firmy nie traktują swoich klientów poważnie (UOKiK nałożył milionowe kary). Przecież dobra umowa mogłaby być świetnym narzędziem marketingowym dla deweloperów. Szczególnie teraz, kiedy znowu sprzedawane są mieszkania, podczas gdy ich budowa nie wyszła z ziemi. Co jest ważniejsze od bezpieczeństwa transakcji? Gdy nie ma rachunku powierniczego, tym bardziej niezbędne są dobre zapisy w umowie gwarantujące stałą cenę oraz to, że obiecane na papierze mieszkanie będzie oddane na czas i dokładnie takie, jak to finansowane w budowie.