Ewa Orłowska, dyrektor oddziału warszawskiego w agencji Polanowscy Nieruchomości, informuje, że w tym biurze pośrednictwa mieszkań na poddaszach jest niewiele – to zaledwie kilka ofert. Do kupienia jest tu np. 76-metrowy lokal w budynku bez windy na Powiślu, którego mkw. kosztuje 9 tys. zł. Konieczny jest jednak generalny remont. Lokal nie ma też tarasu. Na Żoliborzu z kolei Polanowscy sprzedają 70-metrowy lokal w dobrym standardzie. Cena mkw.: 9,5 tys. zł. Ale także trzeba do niego dojść po schodach.
Ofert mieszkań na poddaszach jest niewiele także u innych pośredników. – Takie nieruchomości pojawiają się u nas bardzo rzadko – przyznaje Krzysztof Celiński z Askel Nieruchomości. – Mieszkania na poddaszach trafiają do sprzedaży sporadycznie – potwierdza Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse.
Jak mówi Krzysztof Celiński, jeszcze parę lat temu, kiedy to wspólnoty mieszkaniowe sprzedawały strychy, takie nieruchomości można było kupić za grosze. – Teraz wspólnoty często wystawiają poddasza w przetargach, chcąc zarobić na nich – mówi pośrednik z Askel Nieruchomości. – Ceny nie są już tak niskie. Jeśli bowiem nieruchomość ma tzw. potencjał, można ją niebanalnie zaaranżować, to znajduje to odzwierciedlenie w stawkach. Bardzo często powierzchnie na strychach to prawdziwe perełki. Takie pomieszczenia miewają czasem więcej niż 3 metry wysokości.
[srodtytul]Wykupują swoi[/srodtytul]
Marcin Jańczuk zauważa z kolei, że podaż tego typu nieruchomości jest uzależniona od lokalizacji. – Tam, gdzie mamy do czynienia z zabudową przedwojenną lub kamienicami z lat 50., ofert jest stosunkowo więcej. Zazwyczaj poddasza są wykupowane od wspólnot mieszkaniowych przez któregoś z jej członków, a oferty w ogóle nie trafiają na rynek – mówi przedstawiciel Metrohouse.