Działki, o których mowa, mają często świetną lokalizację, m.in. przy ul. Żwirki i Wigury czy al. Waszyngtona. Warte są miliony. Spór o ogrody działkowe powstał w 2005 r.
– Miasto zażądało wydania 18 tys. ha gruntów pod ogrodami, i to w bardzo krótkim czasie – mówi Grażyna Franke, prezes mazowieckiego oddziału Polskiego Związku Działkowców. – Chodziło o to, że PZD nie dysponowało decyzjami przyznającymi związkowi prawo użytkowania tymi gruntami. Mamy – dodaje – inne dokumenty potwierdzające nasze prawo do tych gruntów. Miasto nie chce ich uznać.
Warszawski ratusz wystąpił więc przeciwko PZD do sądu. – W sumie toczyło się 171 postępowań. Spór na kilka lat przycichł. Doszło bowiem do zawieszenia tych spraw – dodaje Grażyna Franke. – Teraz jednak postępowania są sukcesywnie odwieszane, w sumie ruszyło 130 spraw. W dziesięciu doszło do oddalenia powództwa miasta, ale w dwóch przypadkach się ono odwołało. Działkowców boli, że miasto nie chce im dać terenów zamiennych ani odszkodowań za altany i nasadzenia. Tymczasem przewiduje to ustawa o rodzinnych ogrodach działkowych – wyjaśnia prezes Franke.
Zupełnie inne stanowisko w tej sprawie zajmują przedstawiciele urzędu miasta.
– Pozwy, jakie miasto wniosło przeciwko PZD, to były wyłącznie powództwa przeciwzasiedzeniowe – tłumaczy Marcin Bajko, dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Urzędu m.st. Warszawy. – Podobne skierowano również przeciwko innym osobom bezumownie użytkującym grunty należące do miasta i Skarbu Państwa – tłumaczy. – Nie jest także prawdą, że miasto nie chciało dostarczyć ogrodów zamiennych ani przyznać odszkodowań za działki i nasadzenia. O takim obowiązku można mówić tylko wtedy, gdy ogród lub jego część jest likwidowany. Okoliczności takie wystąpiły wyłącznie wtedy, gdy były budowane drogi, np. Trasa Siekierkowska, ale to nie ma nic wspólnego z tymi sporami.