Zarządy niektórych spółdzielni mieszkaniowych mogą być zmuszone do podzielenia się władzą i liczenia się z opinią mieszkańców. Zmiany w funkcjonowaniu spółdzielni wprowadzane były z różnym skutkiem przez kolejne kadencje Sejmu. Dziś proponuje je PO i przy sprzeciwie SLD, wahaniu PSL i prawdopodobnemu poparciu Ruchu Palikota ma szanse wprowadzić je w życie.
Na czym polegają założenia reformy? Zgodnie z projektem w bloku lub kilku budynkach na jednej działce, w których co najmniej jeden lokal jest wykupiony przez kogoś na własność, automatycznie powstanie wspólnota mieszkaniowa.
– Dziś osoba, która jest właścicielem mieszkania w spółdzielni, ale nie jest jej członkiem, nie ma wpływu na zarządzanie budynkiem, jest pozbawiona praw. Czas to zmienić – mówi Lidia Staroń z PO. Na środę zaplanowano pierwsze czytanie projektu ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.
– Jeżeli członkowie wspólnoty będą zadowoleni ze spółdzielni, ma ona szansę dalej administrować nieruchomością, a oni mogą w niej pozostać do końca życia. Gdyby jednak kiepsko wywiązywała się z roli zarządcy, będą mogli zatrudnić kogoś innego – tłumaczy Staroń.
3,5 tysiąca spółdzielni mieszkaniowych zarządza dziś w Polsce 3,4 miliona lokali