Spłacają kredyt, choć nie mają mieszkania

Deweloper spóźnił się półtora roku z oddaniem lokalu. Zwlekał ze zwrotem pieniędzy bankowi kredytującemu nabywców

Publikacja: 16.07.2012 08:58

Spłacają kredyt, choć nie mają mieszkania

Foto: Rzeczpospolita

– Dlatego wciąż mamy niezamknięty kredyt – denerwują się czytelnicy (nazwisko do wiadomości redakcji). – To nieprawdopodobne, że w czasach tak wielkiej konkurencji na rynku można tak traktować klienta.

Co przyrzekali

Nasi czytelnicy, młode małżeństwo, upatrzyli sobie 46-metrowe mieszkanie na osiedlu Tęczowym we Włochach. Budowała je spółka Park Development, powiązana z firmą Dolcan. Klienci podpisali przedwstępną umowę z deweloperem w grudniu 2009 r. – Dziesięć pierwszych budynków miało być gotowych do grudnia 2010 r. Taką informację dostaliśmy przy podpisywaniu umowy – twierdzi czytelniczka.

Zgodnie z pisemnymi ustaleniami akt notarialny przenoszący własność lokalu miał być podpisany najpóźniej do końca czerwca ub. r. – Mieszkanie wraz z garażem kosztowało 348,5 tys. zł. Na jego zakup zaciągnęliśmy kredyt, mając 7 tys. zł wkładu własnego – opowiada klientka Park Development. – Do czasu przeprowadzki do własnego lokalu musieliśmy mieszkanie wynajmować.

Przyrzeczone w umowie przedwstępnej terminy nie zostały jednak dotrzymane. Deweloper przesuwał je kilkakrotnie. Mieszkanie miało być oddane już nie do końca grudnia 2010 r., ale do końca marca 2011 r. Potem była mowa o maju, potem jeszcze o październiku.

– I tak na obietnicach, że to już za chwilę, upłynęło półtora roku. W tym czasie musieliśmy płacić czynsz za wynajmowany lokal, raty kredytu, ponosiliśmy też koszty sporządzenia kolejnych aneksów do umowy z bankiem, w którym się zadłużyliśmy – podkreślają czytelnicy. – Deweloper tymczasem tłumaczył, że opóźnienia wynikają z troski o najwyższą jakość usług. Według niego prace nie mogły być prowadzone zgodnie z harmonogramem z powodu niskich temperatur w grudniu, czego firma nie przewidziała. Wydaje się nam jednak, że wystarczy sięgnąć do wykresu średnich temperatur, opracowanego przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, by wiedzieć, że w zimie jest zimno. Nieuwzględnienie tego czynnika oznaczałoby totalną ignorancję – oceniają.

Klienci poprosili dewelopera o obniżkę kwoty ostatniej transzy, powołując się na koszty, jakie muszą ponosić z powodu opóźnień. – Deweloper się na to jednak nie zgodził – mówią.

W marcu ub.r. przedstawiciele firmy informowali w piśmie do klientów, że w związku ze zmianą terminu przekazania lokali spółka nie przewiduje też wypłaty kar umownych. – Trudne warunki atmosferyczne nie były zdarzeniem przewidzianym przez sprzedającego. Stanowiły okoliczności, które uniemożliwiły realizację inwestycji – pisała kierownik działu obsługi klienta.

Gdzie była woda

Głównym powodem opóźnień w budowie osiedla, jak tłumaczy Alicja Dolińska, dyrektor działu marketingu w spółce Dolcan, było jednak podniesienie poziomu wód gruntowych, co uniemożliwiło ukończenie zaplanowanych prac. Czy grunt był badany wcześniej? – Na etapie projektowania budynków, w 2008 r., po wykonaniu badań hydrogeologicznych, stwierdzono, że poziom wód gruntowych jest poniżej projektowanego poziomu posadzki garażu podziemnego – informuje Alicja Dolińska. – Jednak wiosną i latem 2011 r. poziom wód w stosunku do założeń projektowych podniósł się o 1,5 metra. Wymusiło to zastosowanie dodatkowego uszczelnienia płyty garażowej w bardzo skomplikowanej i kosztownej technologii. Wszystkie koszty poniósł inwestor – podkreśla. I przypomina, że podniesienie się wód potwierdza ekspertyza prof. Lecha Wysokińskiego.

1,5 roku sięgają opóźnienia w oddaniu Osiedla Tęczowego w stołecznych Włochach. Miało być gotowe w grudniu 2010 roku

Zniecierpliwieni klienci poskarżyli się powiatowemu rzecznikowi konsumentów. – Stan wód gruntowych oraz warunki atmosferyczne nie stanowią okoliczności uzasadniających wydłużenie zakończenia inwestycji o dziesięć miesięcy, czyli od grudnia 2010 r. do października 2011 r. – taką opinię w sierpniu ub. r. wydał rzecznik. – Klienci, mając informację o terminie odbioru lokalu, działają w zaufaniu do profesjonalisty (...). Z punktu widzenia konsumenta oznaczenie realnego terminu jest jedną z zasadniczych informacji, od której bardzo często uzależniają wiele spraw (...). Wybudowanie lokalu i odbiór w terminie późniejszym niż określony w umowie stanowi uchybienie podstawowemu obowiązkowi wynikającemu z treści zobowiązania, co może prowadzić do żądania przez klienta naprawienia szkody (...).

Cierpliwość klientów wyczerpała się w maju br. Odstąpili od umowy z Park Development, o czym został poinformowany bank PKO BP, kredytujący zakup mieszkania. Bank zażądał od dewelopera zwrotu pieniędzy z kredytu. – Firma ich nie oddawała, a my musieliśmy spłacać kolejne raty – żalą się klienci.

Faktury przed czy po

10 lipca br. poprosiliśmy dewelopera o wyjaśnienia. – Klienci odstąpili od umowy 10 maja, a więc nie tak dawno. Wczoraj zwrot wpłaconych środków nie był jeszcze wymagalny – tak 11 lipca odpisała nam Alicja Dolińska. – Zgodnie z postanowieniami przedwstępnej umowy sprzedaży spółka realizująca inwestycję przesłała kupującym faktury korygujące do każdej wpłaty transzy. Klienci zobowiązali się je podpisać i jeden egzemplarz odesłać  do spółki. Przesłali nam niewłaściwe dokumenty – tłumaczy dyrektor. Jednocześnie zapewnia, że „spółka nie uchylała się od zwrotu wpłaconych pieniędzy i zgodnie z umową zostały już one zwrócone do banku".

– Stało się tak dopiero po interwencji państwa redakcji – mówi tymczasem nasza czytelniczka. – Tłumaczenie, że nie podpisaliśmy właściwych faktur jest dziwne. W umowie przedwstępnej jest bowiem zapis, że pieniądze będą zwrócone w ciągu 30 dni od jej zerwania. A minęły prawie dwa miesiące. Poza tym nie ma ani słowa, że faktury mają być wystawione przed zwrotem środków, kiedy jeszcze, jak nam się wydaje, nie istnieje obowiązek podatkowy. W tej sprawie czekamy na opinię urzędu skarbowego. Niemniej jednak podpisane faktury odesłaliśmy deweloperowi już na początku czerwca, choć nie wskazał nam, które z nich mamy podpisać. Potem stwierdził, że podpisaliśmy nie te, co trzeba – opowiada klientka. I dodaje: – Według naszych informacji faktury nie były potrzebne do zwrotu pieniędzy.

Czytelnicy wyliczyli, że na tej historii stracili ok. 50 tys. zł. – Składają się na to koszty wynajmu mieszkania w czasie, kiedy powinniśmy już mieszkać u siebie, raty odsetkowe kredytu, koszty aneksów bankowych, kara za wcześniejszą spłatę kredytu – wylicza czytelniczka. – Będziemy teraz walczyć o odszkodowanie.

PKO BP, gdzie są zadłużeni czytelnicy, sprawy nie komentuje, powołując się na tajemnicę bankową. Joanna Fatek z biura prasowego PKO BP informuje, że „przypadki odstąpienia od umowy kupna lokalu są incydentalne i często wynikają z sytuacji życiowej nabywcy".

– Dlatego wciąż mamy niezamknięty kredyt – denerwują się czytelnicy (nazwisko do wiadomości redakcji). – To nieprawdopodobne, że w czasach tak wielkiej konkurencji na rynku można tak traktować klienta.

Co przyrzekali

Pozostało 97% artykułu
Nieruchomości
Elastyczne biura w kamienicy przy Poznańskiej
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Flare na Grzybowskiej. Luksusowy apartamentowiec wchodzi na rynek
Nieruchomości
Biurowiec The Form otwarty na najemców
Nieruchomości
Develia sprzedała grunt przy Kolejowej we Wrocławiu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań