Jak liczą analitycy Emmersona, firmy doradczej i pośredniczącej w obrocie nieruchomościami, w Warszawie kryteria programu dopłat do kredytów "Rodzina na swoim" spełnia 7 proc. mieszkań deweloperskich, w Poznaniu - 10 proc., a we Wrocławiu - 12 proc.
- To już ostatnie miesiące działania RNS - przypomina Jarosław Mikołaj Skoczeń z Emmersona. Program zostanie wygaszony z końcem roku. - Eksperci rynku nieruchomości podkreślają, że poprzez liczne modyfikacje RNS ewoluowała we właściwym kierunku i w ostatnim czasie wypełniała cele, dla których została utworzona - mówi Skoczeń.
Zastrzega jednak, że ze względu na limity cen, jakie obowiązują w poszczególnych województwach i miastach wojewódzkich, program odgrywa rożną rolę. - W kilku największych polskich miastach ma on realny wpływ na grę popytu oraz podaży, a w konsekwencji - na poziom cen - uważa Jarosław Mikołaj Skoczeń. - Są jednak lokalizacje, w których jego wykorzystanie jest znikome. Przyczyną jest brak skorelowania limitów z realnym poziomem cen mieszkań w danym mieście czy województwie. Są one ustalane w oparciu o wskaźniki przeliczeniowe kosztu odtworzenia 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych ogłaszanych przez wojewodów.
Jak mówi przedstawiciel Emmersona, do miast, w których program „Rodzina na swoim" odgrywa znaczącą rolę, zaliczyć można m.in. Gdańsk i Łódź. Jak szacują analitycy Działu Badań i Analiz tej firmy, dzięki wysokim limitom cen w tych lokalizacjach do programu kwalifikuje się po około 30 proc. całej oferty deweloperów.
- Co ciekawe, w tych miastach na kredyt z dopłatą można kupić mieszkanie nawet w centrum - mówi Jarosław Mikołaj Skoczeń. Dodaje, że we Wrocławiu i Poznaniu program RNS odgrywa umiarkowaną rolę, w Krakowie - niemal nie działa.