– Nie ma więc jednej dzielnicy, w której ceny ofertowe byłyby z uzasadnionych powodów tak wysokie – ocenia pośrednik Cezary Szubielski, dyrektor biura Krupa Nieruchomości na Targówku. – W większości to efekt postawy roszczeniowej sprzedających. Czasem spotykamy klientów, którzy chcą sprzedać 40-metrowe, dwupokojowe mieszkania w złej lokalizacji, by kupić 60-metrowe, trzypokojowe w lepszym miejscu – mówi Cezary Szubielski. Według niego tacy klienci są po lekturze internetowych ogłoszeń, w większości nieaktualnych. – Oferty potrafią leżeć w bazie i kilka lat – zauważa Cezary Szubielski. – Od trzech lat ceny mieszkań spadają. Jeśli więc ktoś zaczął ogłaszać mieszkanie cztery lata temu i nie zmienia ceny, możemy założyć, że jego oczekiwania będą wygórowane – dodaje.
Marcin Drogomirecki, analityk z portalu Domy.pl, podaje, że najwyższe ceny ofertowe mieszkań w blokach z wielkiej płyty dochodzą do 12 tys. zł. Są też oferty lokali po 10 tys. zł za mkw. – Takich ofert jest jednak zaledwie kilkadziesiąt. Pochodzą z różnych dzielnic – Mokotowa, Śródmieścia, Ochoty, ale też z Bemowa i Bielan – potwierdza Marcin Drogomirecki. – Takie lokale albo zostały wystawione wiele miesięcy temu, albo sprzedający ustalił cenę w oderwaniu od rzeczywistości. O ile w czasach nieruchomościowej prosperity ceny mieszkań w wielkiej płycie dochodziły do 10 tys. zł za mkw., o tyle dziś takie stawki, nawet za najmniejsze mieszkania w bardzo dobrych lokalizacjach, są nieosiągalne – podkreśla analityk.
Marta Kosińska, analityk z serwisu Szybko.pl, szacuje, że ponad 50 proc. ofert wielkopłytowych lokali, których cena wywoławcza przekracza 10 tys. zł, pochodzi ze Śródmieścia.
Nie mają konkurencji
Cezary Szubielski zwraca zaś uwagę, że standardowo najdroższy jest mkw. małego mieszkania. – Czasem lokalizacja jest oczywiście na tyle specyficzna, że wysoka cena jest uzasadniona. Tak jest choćby na Śródmieściu, gdzie trudno o tani lokal. W innych dzielnicach wysokie ceny są całkowicie nieuzasadnione – ocenia pośrednik.
Zdaniem Marcina Drogomireckiego dziś trudno o klienta, który wyłożyłby 10 tys. zł na mkw. jakiegokolwiek mieszkania, nie mówiąc o wielkopłytowym. – Jeśli już dochodzi do transakcji w takich cenach, to dotyczą one mieszkań w kamienicach i nowoczesnych apartamentowcach – mówi analityk z portalu Domy.pl.
Także Marta Kosińska uważa, że choć jest wielu chętnych na lokale w wielkiej płycie, to popyt nie dotyczy ofert powyżej średniej w danym mieście. – Kupujący szukają możliwie tanich lokali – tłumaczy Marta Kosińska.