– Projekt nie zmienia przepisu, że zgoda na odstępstwo będzie udzielana w trakcie procedowania pozwolenia na budowę. Będzie więc tak jak dziś. Mianowicie starosta będzie wydawał zgodę w samodzielnym postępowaniu, w którym będzie brać udział jedynie inwestor, a sąsiedzi już nie. Oznacza to, że o odstępstwach będą się dowiadywać dopiero z uzasadnienia decyzji o pozwoleniu na budowę, np. że garaż sąsiada będzie stał dużo bliżej ich okien. Szansa obrony będzie wiec mniejsza – mówi Mariola Berdysz.
Według wyliczeń resortu inwestycji od 2016 do 2018 r. do ministra wpłynęło ok. 9 tys. wniosków o udzielenie promesy. Średni czas załatwienia sprawy wynosi od półtora do dwóch miesięcy. Pod warunkiem że wniosek nie wymaga uzupełnienia. Zdaniem ekspertów czas oczekiwania jest jednak znacznie dłuższy.
Wyższe kary za nieterminowość
Sporo emocji wywołały propozycje dotyczące kar pieniężnych.
Projekt przewiduje, że zakładom energetycznym, gazowniom oraz elektrociepłowniom będą grozić sankcje za nieterminowe wydawanie warunków przyłączenia do sieci. Kara wyniesie 500 zł za każdy dzień zwłoki, a będzie ją nakładał prezes URE.
Podobne sankcje mają grozić w przypadku opóźnień w podłączeniu do wodociągu. W tym przypadku nałoży je dyrektor regionalnego zarządu gospodarki wodnej Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. Będzie też zakaz pobierania przez przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne opłaty za wydanie warunków technicznych przyłączenia do sieci, a także za ich aktualizację. Takie warunki będą obowiązywać przez dwa lata. Później trzeba będzie się starać o nowe.
Przeciwko tej zmianie protestowało m.in. Ministerstwo Energii. Uważa, że MIiR wchodzi w jego buty. Ale resort inwestycji uznał te zarzuty za nietrafione. Kary mają usprawnić realizację inwestycji, które się często ślimaczą właśnie z powodu długiego terminu wydawania warunków przyłączenia do sieci.