Kable na działce - zakłady energetyczne nie chcą płacić
Decyzji i orzeczeń sądu nie brakowało. W latach 2009-2016 Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku rozpatrywał sprawę aż pięciokrotnie, a Naczelny Sąd Administracyjny zastanawiał się nad nią w 2017 r. Sprawa rozpadała się bowiem jakby na dwie odrębne części, z których jedna dotyczyła związku zmiany pokrycia dachu z powstaniem zagrożenia porażenia prądem, natomiast druga koncentrowała się na kwestii oddziaływania linii na wspomniany budynek i inne obiekty.
Oskarżany o to był słup energetyczny, stojący na granicy posesji, podejrzewany o skorodowanie. Pełne omówienie kolejnych decyzji i orzeczeń sądowych wydaje się zadaniem niewykonalnym, ponieważ w grę wchodzą nie tylko przepisy prawa, ale również szczegóły techniczne. Powiedzmy zatem w skrócie, że PINB w Białymstoku kilkakrotnie wydawał decyzje, które były następnie uchylane przez podlaskiego wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego lub przez WSA w Białymstoku wraz z decyzjami PWINB.
Źródło zagrożenia
I to WSA w Białymstoku, rozpatrując po raz pierwszy sprawę w 2009 r., zauważył, że żaden przepis nie zabrania inwestorowi zastosowania do pokrycia dachu blachodachówką. Bezpodstawne jest więc twierdzenie, że zmieniając to pokrycie, właściciel nieruchomości przyczynił się do powstania zagrożenia pożarowego. Zdaniem sądu, źródłem zagrożenia jest sama linia energetyczna. I to jej zarządca powinien być zobowiązany do stworzenia bezpiecznych warunków jej funkcjonowania. Tymczasem zdecydowanie większą odpowiedzialnością i obowiązkami, wśród których znalazło się m.in. sporządzenie dokumentacji projektowej i powykonawczej, rysunków, protokółów i pomiarów napięć, obciążono skarżącego. Wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego w Białymstoku powtarzał za PINB że obowiązki nałożono na właściciela posesji „zasadnie", gdyż to właśnie on, samowolnie wymienił pokrycie dachu, powodując w ten sposób pojawienie się napięcia. Celem decyzji jest doprowadzenie obiektu do należytego stanu, i nie jest przy tym istotne, jakimi metodami, i jaką techniką to nastąpi oraz czy właściciel nieruchomości dysponuje środkami na ten cel.
Dla właściciela posesji miało to jednak zasadnicze znaczenie. Odwoływał się zatem do organów nadzoru budowlanego i słał skargi do sądów administracyjnych, w wyniku czego zalegalizowano samowolną zmianę poszycia dachu. Organy nadzoru budowlanego zobowiązały też PGE S.A. w Lublinie, obecnego zarządcę linii, do przedłożenia ekspertyzy technicznej, określającej, czy napowietrzna linia wysokiego napięcia 110kV stanowi zagrożenie dla budynku mieszkalnego i mieszkających w nim ludzi.
Z ekspertyzy wynikało, że nie, i wobec tego nie jest konieczne umieszczenie kabla pod ziemią, czego domagał się właściciel budynku. Biegły rzeczoznawca stwierdził, że nie zostały przekroczone wartości dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych. Nie występuje więc ryzyko związane z oddziaływaniem pól elektromagnetycznych na organizm człowieka. Konieczne jest jednak wykonanie określonych robót, mających neutralizować indukowanie prądu na dach.