W ostatnim czasie mieszkańcy coraz częściej walczą o ochronę każdego zielonego skrawka w mieście. I niewątpliwe jest to wspaniałe zjawisko.
Po latach niedbania o zieleń zrozumieliśmy, że bez niej zwyczajnie doprowadzimy do wyginięcia samych siebie. Ekstremalne temperatury, susze przeplatane powodziami, wymieranie gatunków czy pustynnienie kolejnych obszarów – to wszystko człowiek podarował planecie Ziemi, czyli i nam samym.
W imię ekologii protestuje się też przeciwko nowym inwestycjom deweloperskim, zwartym miastom i przeznaczaniu terenów pod budownictwo. Zastanówmy się jednak, co naprawdę jest ekologiczne.
Ci wredni deweloperzy
Za przykład niech posłuży niedawno uchwalony plan zagospodarowania przestrzennego w jednym z miast, który przeznaczył pod zabudowę prawie dziewicze łąki położone bądź co bądź w mieście – blisko wszelkiej infrastruktury, otoczone dobrymi drogami, ze szkołami i przedszkolami w okolicach.
Część tego terenu wyłączono spod zabudowy, dużą część przeznaczono pod ekstensywną zabudowę jednorodzinną, a fragment pod budownictwo deweloperskie. W zdecydowanej większości deweloperzy będą mogli realizować budynki o połowę mniejszej wysokości niż stojące po sąsiedzku bloki z okresu PRL. Nie przeszkodziło to napisaniu przez kilka portali, że teren „oddano w ręce deweloperów" i „wszystko tam zostanie zabetonowane".