– Z pomnikami przyrody trzeba obchodzić się ostrożnie, niemalże jak z jajkiem, ponieważ łatwo można je zniszczyć - mówi Ewa Olszowska-Dej, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska w Urzędzie Miasta w Krakowie. – Żaden urzędnik nie zaakceptuje inwestycji niosącej ze sobą ryzyko uszkodzenia lub zniszczenia zabytkowego drzewa. Nie ma przy tym znaczenia, czy budowa galerii handlowej, hotelu czy magazynu planowana jest na tej samej nieruchomości, na której rośnie stare drzewo, czy na sąsiedniej działce. Jeżeli inwestor musi wyciąć drzewa, bo inaczej nic nie wybuduje lub nie jest w stanie ponieść dodatkowych kosztów, by ocalić pomnik przyrody, to jest zdecydowanie na przegranej pozycji. Drzewa są najważniejsze – tłumaczy dyrektor Olszowska-Dej.
Podobnego zdania jest Konrad Płochocki, dyrektor biura Polskiego Związku Firm Deweloperskich. – Z tych powodów inwestorzy bardzo ostrożnie podchodzą do działek, na których znajdują się pomniki przyrody. Przydałby się system wsparcia publicznego, np. w formie ulg podatkowych lub pokrywania kosztów pielęgnacji, aby nie tylko właściciele byli obciążeni dodatkowymi kosztami – tłumaczy.
Przepisy dają parasol ochronny
Tymczasem ustawa o ochronie przyrody roztacza jedynie parasol ochronny nad pomnikami przyrody, ale słowem nie wspomina o inwestorach, np. o ulgach podatkowych. Obecnie nie obowiązują również przepisy wykonawcze do tej ustawy, z których wynikałoby, jakie drzewa mają charakter pomnika przyrody, a jakie nie. Za każdym razem decydują o tym włodarze gmin w uchwale.
Dopiero teraz Ministerstwo Środowiska pracuje nad projektem rozporządzenia, które ma określić, jakie drzewa i ich skupiska można zaliczyć do pomników przyrody. Propozycja ministerialna przewiduje dwa warunki, jakie musi spełnić drzewo, by radni mogli uznać je za pomnik przyrody.
Pierwszy warunek dotyczy obwodów pnia. Ma być on mierzony na wysokości 130 cm. Jeżeli drzewo przekroczy obwód pnia podany w rozporządzeniu, może zostać uznane za pomnik przyrody.