Choć z czasem prawie wszystkie jego poglądy zakwestionowano, to wpływu psychoanalizy na dwudziestowieczną socjologię, antropologię, filozofię oraz kulturę i sztukę nie sposób przecenić. – Pojęcia wyinterpretowane po freudowsku to na przykład melancholia, żałoba, abiekcja lub homofobia – przypomina profesor Krzysztof Kłosiński ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Wśród publikacji Zygmunta Freuda należy wymienić „Wstęp do psychoanalizy”, „Ego i id” oraz „Kultura jako źródło cierpień”. Austriacki naukowiec twierdził, że główną siłą w życiu człowieka jest silniejszy od rozumu popęd seksualny. To Freud wylansował pojęcie kompleksu, czyli utrwalonego w ludzkiej nieświadomości wyobrażenia – w kulturze masowej karierę zrobiły kompleks Edypa (wywoływany przez zazdrość o matkę, jaką dziecko przeżywało w stosunku do ojca) oraz Elektry (zazdrość o ojca odczuwana przez córkę w stosunku do matki). – To Freud jako pierwszy zwrócił uwagę na znaczenie seksualności w naszym zdrowiu fizycznym oraz psychicznym – mówi seksuolog Stanisław Dulko.
Od lat 30. ubiegłego wieku psychoanaliza stała się modna w USA. „Seanse na kozetce” u psychoanalityka są tam do dziś na porządku dziennym, choć teorie Freuda krytykuje się obecnie za naturalizm i determinizm, za kładzenie nacisku na wady i słabości ludzi oraz przecenianie roli popędów. – W psychologii czy psychoanalizie są uznawane za przestarzałe, ale dzieła Freuda to ogromna biblioteka, bez której ktoś, kto chce zajmować się naukami humanistycznymi, nie może funkcjonować – ocenia prof. Kłosiński. – Oddziaływanie Freuda na naszą kulturę jest znacznie większe, niż zastosowanie jego teorii w nauce – podsumowuje Tomasz Duda, psycholog z Uniwersytetu Warszawskiego.