"Komórki zarodków poddawane edycji genetycznej nie mogą zostać wykorzystane do wywołania ciąży" - ogłosił panel ekspertów po debacie podczas trzydniowego waszyngotńskiego Międzynarodowego Szczytu ws. Edycji Genetycznej Ludzi. Naukowcy. eksperymentatorzy i etycy zatrzymali się w pół drogi. W ten sposób ani nie zakazali stosowania kontrowersyjnych technik modyfikacji genetycznych, ani nie otworzyli drogi do walki z nieuleczalnymi dziś chorobami wrodzonymi.
Debata dotyczyła nowej - taniej i nie wymagającej wielkiego wysiłku - metody CRISPR/Cas9. Pozwala ona na wymianę genów metodą podobną do komputerowego wytnij-wklej. W teorii może ona zapobiec występowaniu chorób genetycznych - wystarczy, że technicy wymienią wadliwy gen w komórkach zarodka metodą CRISPR/Cas9, a następnie taki zarodek implantują kobiecie. Dziecko nie zachoruje, a ta konkretna wada genetyczna już się u niego, ani u jego dzieci, nie pojawi.
Ale w niemal zgodnej opinii kilkuset naukowców z 20 krajów świata, pozwolenie na edycję genów pozostawiającą trwałe ślady również u potomstwa "leczonego" człowieka to nieodpowiedzialność. W ten sposób ingerujemy w ewolucję nie znając w pełni efektów określonych modyfikacji genomu. Nie znamy też ostatecznych skutków zdrowotnych takich modyfikacji.
"Powinny zostać przeprowadzone intensywne badania podstawowe i przedkliniczne w ramach odpowiednich regulacji prawnych i etycznych" - brzmi oświadczenie wydane na zakończenie obrad. "Byłoby nieodpowiedzialnością stosować te techniki edycji zarodków klinicznie bez pewności co do bezpieczeństwa oraz bez szerokiego społecznego konsensusu zastosowania tych technik u ludzi".
"Jeżeli podczas tych badań jakiekolwiek ludzkie zarodki lub komórki rozrodcze zostaną poddane modyfikacji, taki materiał nie może być wykorzystywany do wywołania ciąży" - podkreślili naukowcy.