Środki przeciwbólowe i przeciwzapalne, hormony, antybiotyki, leki przeciwdrgawkowe, uspokajające i regulujące ciśnienie – to najczęściej występujące w amerykańskiej kranówce farmaceutyki. Ich stężenie jest bardzo niskie – kilka części na miliard.
Specjalistów niepokoi jednak regularne i trwające całe życie narażanie ludzi na ich działanie. Konsekwencje tego mogą się ujawnić nawet w kolejnych pokoleniach.
Przez prawie pół roku zespół AP badał wodę we wszystkich stanach USA, analizował raporty naukowców oraz odpytywał urzędników i firmy odpowiedzialne za system wodociągów. Wnioski są zaskakujące: w niektórych metropoliach woda pitna zawierała ponad 50 farmaceutyków. Ponad 18 mln ludzi w południowej Kalifornii narażonych jest na nieświadome przyjmowanie leków uspokajających oraz przeciwdrgawkowych. W New Jersey 850 tys. mieszkańców pije wodę ze środkami przeciwdrgawkowymi i stabilizującymi nastrój (karbamazepiną) oraz przeciwzapalnymi.
W jaki sposób te substancje dostają się do wody pitnej? Część jest wydalana przez ludzi i trafia do obiegu, część pochodzi od zwierząt, którym podaje się środki pobudzające wzrost i chroniące przed chorobami. Wreszcie część to efekt wysypywania nieużywanych lub przeterminowanych leków do toalet. Oczyszczalnie nie radzą sobie z usuwaniem takich substancji – trafią one z powrotem do wodociągów.
Najgorsze zaś, że część dostawców wody w USA nie przeprowadza żadnych testów na obecność różnych leków w wodzie pitnej – twierdzą reporterzy AP. Niektórzy unikali odpowiedzi na pytania dotyczące obecności śladowych ilości farmaceutyków w wodzie (w Nowym Jorku) lub próbowali oszukiwać, że nic takiego nie wykryto (w Nowym Orleanie).