Woda w USA zanieczyszczona antybiotykami i hormonami

Szokujące wyniki dziennikarskiego śledztwa agencji AP: 41 mln Amerykanów pije wodę, w której są chemikalia z leków

Publikacja: 11.03.2008 01:21

Woda w USA zanieczyszczona antybiotykami i hormonami

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Środki przeciwbólowe i przeciwzapalne, hormony, antybiotyki, leki przeciwdrgawkowe, uspokajające i regulujące ciśnienie – to najczęściej występujące w amerykańskiej kranówce farmaceutyki. Ich stężenie jest bardzo niskie – kilka części na miliard.

Specjalistów niepokoi jednak regularne i trwające całe życie narażanie ludzi na ich działanie. Konsekwencje tego mogą się ujawnić nawet w kolejnych pokoleniach.

Przez prawie pół roku zespół AP badał wodę we wszystkich stanach USA, analizował raporty naukowców oraz odpytywał urzędników i firmy odpowiedzialne za system wodociągów. Wnioski są zaskakujące: w niektórych metropoliach woda pitna zawierała ponad 50 farmaceutyków. Ponad 18 mln ludzi w południowej Kalifornii narażonych jest na nieświadome przyjmowanie leków uspokajających oraz przeciwdrgawkowych. W New Jersey 850 tys. mieszkańców pije wodę ze środkami przeciwdrgawkowymi i stabilizującymi nastrój (karbamazepiną) oraz przeciwzapalnymi.

W jaki sposób te substancje dostają się do wody pitnej? Część jest wydalana przez ludzi i trafia do obiegu, część pochodzi od zwierząt, którym podaje się środki pobudzające wzrost i chroniące przed chorobami. Wreszcie część to efekt wysypywania nieużywanych lub przeterminowanych leków do toalet. Oczyszczalnie nie radzą sobie z usuwaniem takich substancji – trafią one z powrotem do wodociągów.

Najgorsze zaś, że część dostawców wody w USA nie przeprowadza żadnych testów na obecność różnych leków w wodzie pitnej – twierdzą reporterzy AP. Niektórzy unikali odpowiedzi na pytania dotyczące obecności śladowych ilości farmaceutyków w wodzie (w Nowym Jorku) lub próbowali oszukiwać, że nic takiego nie wykryto (w Nowym Orleanie).

Efekty obecności leków w wodzie mogą się ujawnić dopiero za kilkadziesiąt lat

Niewielkie, ale podawane codziennie dawki leków mogą uszkadzać komórki mózgu, wpływać na zachowanie, zaburzać gospodarkę hormonalną człowieka – powołuje się na badania naukowców agencja AP.

Testy laboratoryjne na komórkach ludzkich dowiodły, że nawet małe ilości niektórych lekarstw mogą przyspieszać wzrost nowotworów. Obecność antybiotyków w wodzie sprawia też, że bakterie uodporniają się na nie i do terapii potrzebne są większe dawki lub zupełnie nowe leki.

Wcześniej dowiedziono już szkodliwego wpływu niektórych leków (szczególnie hormonów) na środowisko naturalne. Powodują one m.in. deformację ciał ryb i uszkodzenia ich organów rozrodczych. – To sprawia, że zadajemy sobie pytanie – jeżeli tak to wpływa na ryby, to może jest potencjalnym zagrożeniem i dla ludzi – powiedziała biolog Vickie Wilson z amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA).

Środki przeciwbólowe i przeciwzapalne, hormony, antybiotyki, leki przeciwdrgawkowe, uspokajające i regulujące ciśnienie – to najczęściej występujące w amerykańskiej kranówce farmaceutyki. Ich stężenie jest bardzo niskie – kilka części na miliard.

Specjalistów niepokoi jednak regularne i trwające całe życie narażanie ludzi na ich działanie. Konsekwencje tego mogą się ujawnić nawet w kolejnych pokoleniach.

Pozostało 85% artykułu
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?
Nauka
Niesporczaki pomogą nam zachować młodość? „Klucz do zahamowania procesu starzenia”