Poligamia bardziej sprzyja mężczyznom

Z ewolucyjnego punktu widzenia wielożeństwo bardziej sprzyja mężczyznom – dowiedli naukowcy

Publikacja: 01.03.2011 18:07

Rodzina amerykańskich mormonów. Na zdjęciu z 1875 roku widać męża, dwie żony i dziewięcioro dzieci

Rodzina amerykańskich mormonów. Na zdjęciu z 1875 roku widać męża, dwie żony i dziewięcioro dzieci

Foto: Corbis

Każdy zdrowy mężczyzna za zgodą pierwszej żony miał obowiązek, w miarę możliwości finansowych, przyjąć pod swój dach kolejne kobiety. Ale wieczory spędzał tylko z jedną z nich. Dla każdej był zarezerwowany inny dzień tygodnia lub miesiąca.

W ten sposób jeszcze 120 lat temu wyglądało życie członków Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, mormonów. Jego założyciel i przywódca Joseph Smith Junior miał ponoć ożenić się z 33 kobietami. Kilka z nich było jeszcze niepełnoletnich.

W 1890 roku Kościół mormonów oficjalnie wycofał się z praktykowania wielożeństwa. Stało się to niedługo po tym, jak amerykański Kongres uznał poligamię za nielegalną.

Dzisiejsi naukowcy zajęli się badaniem wygasłej tradycji tej społeczności i doszli do ciekawych wniosków. Ustalili, że o ile poligamiczni mężczyźni mieli liczne potomstwo, o tyle praktyka posiadania kilku żon (a więc wielu partnerek seksualnych) przynosiła odwrotny efekt u kobiet. Wraz z powiększeniem się rodziny o kolejną żonę topniała liczba dzieci przypadająca na jedną połowicę.

– Innymi słowy im więcej żon posiada mężczyzna, tym każda z osobna ma z nim mniej potomstwa – tłumaczy prof. Michael Wade, biolog z Uniwersytetu Indiana w Bloomington, autor badań. – Oznacza to, że z ewolucyjnego punktu widzenia poligamia służy mężczyznom, mniej sprzyja kobietom.

Wyniki prac jego zespołu zostały opublikowane w "Evolution and Human Behavior".

Nieprzypadkowo naukowcy wzięli pod lupę mormonów. Jak przyznaje prof. Wade, stanowią oni bardzo wdzięczny podmiot badań. Po pierwsze dlatego, że ich społeczność dysponuje archiwami, w których zostały zgromadzone niezwykle precyzyjne dane genealogiczne. Po drugie, są rzadkim przykładem zbiorowości ludzkiej, której członkowie radykalnie zmienili swoje obyczaje seksualne. Co ważne, przejściu z poligamii do monogamii nie towarzyszyła żadna inna istotna zmiana. Mormoni pozostali w miejscu swojego zamieszkania (główna siedziba Kościoła znajduje się w Salt Lake City w stanie Utah) czy utrzymywali tę samą dietę.

Efekty wycofania się z praktykowania wielożeństwa szybko stały się widoczne. O ile wśród żonatych mężczyzn urodzonych w roku 1833 prawie co piąty miał wiele żon, o tyle kilka dekad później mniej niż 1 proc. było w związkach poligamicznych.

Amerykańscy naukowcy postanowili dowiedzieć się, w jaki sposób zmiana ta odbiła się na presji ewolucyjnej wśród mormońskich kobiet i mężczyzn, zwłaszcza w strefie selekcji seksualnej. Chodzi o rywalizację między przedstawicielami tej samej płci o potencjalnego partnera czy partnerkę. To właśnie ta presja wyjaśnia istnienie u samca pawia niezwykle barwnego i efektownego ogona.

Wśród ludzi poligamia jeszcze bardziej zaostrza proces selekcji seksualnej. W końcu, jak wynika ze statystyki, na każdego mężczyznę związanego z pięcioma kobietami przypada czterech, którzy nie mają żadnej partnerki. W efekcie poligynia (małżeństwo jednego mężczyzny z wieloma kobietami) dzieli przedstawicieli płci brzydkiej na dwie grupy: tych, którzy mają dużą liczbę potomstwa, i tych, którzy nie mają go w ogóle.

– Im większa jest ta różnica, tym silniejsza selekcja – komentuje prof. Wade.

Aby dokładnie określić skalę tego zjawiska, uczeni przeanalizowali informacje na temat prawie 150 tys. mormońskich mężczyzn i kobiet urodzonych w latach 1830 – 1894 oraz 635 tys. ich potomstwa. Zostały one zgromadzone w bazie danych populacji Utah. Dokonując swoich wyliczeń, wzięli poprawkę na obecność w tej grupie tzw. seryjnych monogamistów, a także osób, które owdowiały i ponownie weszły w związek małżeński.

Zgodnie z przewidywaniami okazało się, że panowie, którzy poślubili więcej kobiet, mieli też większą liczbę dzieci.

Na każdą kolejną małżonkę przypadało średnio sześcioro potomstwa. Ale z damskiej perspektywy sytuacja ta przedstawiała się zupełnie inaczej. Pojawienie się w rodzinie nowej kobiety oznaczało dla pierwszej żony, że urodzi ona o jedno dziecko mniej. Poślubienie kolejnej wiązało się dla każdej z dotychczasowych żon z podobną stratą.

Zakaz poligamii przyniósł również pozytywne skutki dla mormońskich mężczyzn. W ten sposób – jak tłumaczą naukowcy – o 58 proc. skurczyła się reprodukcyjna luka między panami posiadającymi wiele żon a tymi, którzy nie poślubili żadnej kobiety. A to oznacza, że seksualna presja wywierana na mężczyzn zmniejszyła się o ponad połowę.

Każdy zdrowy mężczyzna za zgodą pierwszej żony miał obowiązek, w miarę możliwości finansowych, przyjąć pod swój dach kolejne kobiety. Ale wieczory spędzał tylko z jedną z nich. Dla każdej był zarezerwowany inny dzień tygodnia lub miesiąca.

W ten sposób jeszcze 120 lat temu wyglądało życie członków Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, mormonów. Jego założyciel i przywódca Joseph Smith Junior miał ponoć ożenić się z 33 kobietami. Kilka z nich było jeszcze niepełnoletnich.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Nauka
Sprawdzian z góralskiego. Czy da się jeszcze ocalić mowę Podhala?
Nauka
Szympansom bliżej do zachowań ludzi, niż nam się wydawało. Nowe wyniki badań
Materiał Partnera
Jak postrzegamy UE? Co myślimy w zależności od mediów, z których korzystamy?
Nauka
Tajny rosyjski satelita „nie jest już operacyjny”. Wywoływał spore obawy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Nauka
Dlaczego superwulkan Yellowstone nie wybucha? Naukowcy odkryli cenną wskazówkę
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne