Mamy sposób na malarię

Szczepionkę chroniącą przed chorobą, która zabija 2 tys. osób dziennie opracowali Amerykanie.

Publikacja: 09.08.2013 02:23

To właśnie z aparatu gębowego komarów Anopheles uzyskiwane są pierwotniaki wykorzystywane do produkc

To właśnie z aparatu gębowego komarów Anopheles uzyskiwane są pierwotniaki wykorzystywane do produkcji szczepionki

Foto: AFP/CDC/Phanie

Nad preparatem zabezpieczającym przed malarią naukowcy pracują od lat. Jak dotąd ich wysiłki dawały – oględnie rzecz ujmując – umiarkowane rezultaty. Najlepsze eksperymentalne szczepionki chronią przed chorobą w ok. 50 proc. A malaria jest najczęstszą chorobą zakaźną na świecie. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia co roku zapada na nią ponad 200 mln ludzi. Od 700 tys. do nawet 1,2 mln chorych z jej powodu umiera. Szczepionkę zrobić trudno ze względu na złożony cykl rozwojowy pierwotniaków Plasmodium wywołujących malarię oraz ich zmienność.

Co zaskakujące, w przypadku nowej szczepionki, opracowanej przez firmę Sanaria oraz amerykański Narodowy Instytut Alergii i Chorób Zakaźnych, sięgnięto nie po zdobycze inżynierii genetycznej, ale po tradycyjny sposób – osłabione pasożyty wstrzykiwane bezpośrednio do krwi.

To działa – w testach z udziałem ochotników preparat w mniejszej dawce uchronił przed malarią sześć na dziewięć osób. W grupie, która otrzymała największą dawkę, ochrona była 100-procentowa – informują naukowcy w dzisiejszym wydaniu „Science".

Pomysł z lat 70.

Autorem niekonwencjonalnej metody jest Stephen Hoffman, założyciel Sanarii. Zauważył, że testy prowadzone jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku dowiodły, iż ochotnicy ukąszeni przez komary przenoszące Plasmodium falciparum (to zarodźce sierpowate wywołujące najgroźniejszą postać malarii) zyskują 90 proc. odporności. Oczywiście w testach pierwotniaki zostały napromieniowane, aby zmniejszyć ich zjadliwość.

Hoffman zapalił się do tego rozwiązania. Od 2002 roku sprawdzał, w jaki sposób można przechować żywe, ale osłabione formy pasożytów wywołujących malarię – tzw. sporozoity. Dwa lata temu przeprowadził testy powstałej w ten sposób szczepionki. Rezultaty były katastrofalne – tylko 2 na 44 ochotników udało się ochronić.

Wtedy Hoffmanowi dopomógł Rober Seder z Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych. Zauważył, że zamiast zastrzyków podskórnych lepsze efekty można otrzymać, podając szczepionkę dożylnie.

W badaniach wzięło udział 40 dorosłych. Podawano im specjalnie przygotowany preparat zawierający nawet 135 tys. osłabionych chorobotwórczych pasożytów w dawce. Ochotnicy otrzymywali kilka takich zastrzyków w odstępach miesięcznych. Po kolejnych kilku tygodniach pozwolono, by ukąsiły ich komary.

Okazało się, że ci, którzy otrzymali najwyższą dawkę, są całkowicie chronieni. Efekty uboczne były niewielkie i szczepionkę oceniono jako bezpieczną. Osobom, które otrzymały mniejsze dawki i zaczęły chorować, podano leki antymalaryczne.

– Te rezultaty są niezwykle zachęcające. To naprawdę ważne wyniki – chwali Pedro Alonso z Instytutu Zdrowia Globalnego (ISGlobal) w Barcelonie. Alonso prowadził badania kliniczne konkurencyjnego preparatu – szczepionki RTS,S. Opublikowane w listopadzie ubiegłego roku wyniki świadczą, że ta najbardziej dotąd obiecująca szczepionka przeciw malarii ma skuteczność 31 proc. u najmniejszych dzieci i 56 proc. u starszych.

Ręczna robota

Hoffman, który również zajmował się wcześniej RTS,S (badania finansowały m.in. firma GlaxoSmithKline oraz Fundacja Billa i Melindy Gatesów), uznał jednak, że ten typ szczepionki nigdy nie da satysfakcjonujących rezultatów. O pełnej ochronie nie ma nawet co myśleć. Wszystko dlatego, że RTS,S opiera się na pojedynczym białku Plasmodium falciparum. Szczepionka Sanarii zawiera zaś osłabione, ale całe organizmy.

– Naszym celem było pokazanie, że możliwe jest osiągnięcie 100-procentowego zabezpieczenia – przekonuje Hoffman. – Aspektami praktycznymi może zająć się ktoś inny.

No właśnie – jedyną przeszkodą dla nowej szczepionki wydają się kwestie techniczne. Przygotowanie preparatu jest obecnie pracochłonne i odbywa się... ręcznie.

Wygląda to tak: kilkunastu specjalistów rozcina aparaty gębowe komarów Anopheles. To tam, w ślinie owadów, znajdują się potrzebne formy pasożytów (sporozoity). Jeśli pracownikom Sanarii sprzyja szczęście, mogą w ciągu godziny wypreparować 150 komarów. Na tym problemy się nie kończą – gotową szczepionkę trzeba przechowywać w ciekłym azocie. No i podaje się ją dożylnie.

Te wszystkie „aspekty praktyczne" sprawiają, że nowa szczepionka, choć skuteczna, może się okazać niedostępna dla milionów ludzi w ubogich afrykańskich krajach najbardziej narażonych na malarię.

Kolejne testy preparatu prowadzone będą w USA, Afryce i Niemczech – zapowiada Stephen Hoffman.

Nad preparatem zabezpieczającym przed malarią naukowcy pracują od lat. Jak dotąd ich wysiłki dawały – oględnie rzecz ujmując – umiarkowane rezultaty. Najlepsze eksperymentalne szczepionki chronią przed chorobą w ok. 50 proc. A malaria jest najczęstszą chorobą zakaźną na świecie. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia co roku zapada na nią ponad 200 mln ludzi. Od 700 tys. do nawet 1,2 mln chorych z jej powodu umiera. Szczepionkę zrobić trudno ze względu na złożony cykl rozwojowy pierwotniaków Plasmodium wywołujących malarię oraz ich zmienność.

Pozostało 87% artykułu
Nauka
W organizmach delfinów znaleziono uzależniający fentanyl
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację