Jedna z istotniejszych zmian dotyczy zwiększenia o ponad 700 mln zł środków (do ponad 4 mld zł), jakie trafią do urzędów pracy m.in. na dofinansowanie działalności gospodarczej bezrobotnych. Zdaniem posłów opozycji to za mało, biorąc pod uwagę rosnące bezrobocie.
– Mamy dwa miliony bezrobotnych, z czego połowa nie przekroczyła 35. roku życia. Choć rząd zapowiada programy specjalne dla młodych, mają one ruszyć dopiero za rok. Plan wydatków z Funduszu Pracy, pomimo podwyżki nie jest dostosowany do sytuacji na rynku pracy – tłumaczył Stanisław Szwed (PiS), na posiedzeniu Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Posłowie podkreślali również, że z zebranych na koncie Funduszu składek są finansowane staże podyplomowe dla lekarzy i pielęgniarek oraz świadczenia przedemerytalne, co ma pochłonąć przeszło 2,5 mld zł. Poza tym minister finansów zamrozi kolejne 7 mld zł na koncie Funduszu, choć te środki pochodzą ze składek płaconych przez pracodawców na walkę z bezrobociem. Powinny więc być wydawane na tworzenie nowych miejsc pracy
– Musimy mieć rezerwę, którą będzie można uruchomić w razie nieprzewidzianej sytuacji. Nie można tych pieniędzy wydać do zera – ripostowała Czesława Ostrowska, wiceminister pracy obecna na posiedzeniu komisji.
Wiceminister przypomniała sytuację z początku poprzedniej dekady, gdy bezrobocie sięgnęło 30 proc., a Fundusz Pracy musiał zaciągać pożyczki. Spłacał je później przez następne pięć lat. Ostatecznie posłowie pozytywnie zaopiniowali te zmiany.