Za sprawą noweli doszło też do podziału stacji kontroli pojazdów na podstawowe i okręgowe. Pierwsze zajmują się okresowymi badaniami technicznymi mniejszych aut (do 3,5 tony) oraz ich badaniami dodatkowymi. Drugie badają okresowo wszystkie pojazdy.
Tylko stacjom okręgowym wolno przeprowadzać badania techniczne autobusów, pojazdów przeznaczonych do przewozu towarów niebezpiecznych, a także zabytkowych. Badania okresowe przeprowadza się co do zasady corocznie, natomiast częściej – np. po wypadku.
Zmieniły się także reguły badań dodatkowych. Obejmują one pojazdy, które wzbudzą u kontrolującego wątpliwości natury technicznej – np. będzie on uważał, że zagrażają bezpieczeństwu, zatruwają otoczenie (nie spełniają przepisów o ochronie środowiska) czy uczestniczyły w wypadku drogowym.
Również 22 września wszedł w życie przepis, który pozwolił na ponowną rejestrację w Polsce pojazdu wywiezionego za granicę, który następnie wrócił do kraju.
O dopisanie takiej regulacji do kodeksu upominali się rodacy, którzy wyjeżdżając na kontrakty do innych państw, chcieli zabrać ze sobą samochody i musieli je w Polsce wyrejestrować. Wcześniej nie mieli po co przywozić ich do kraju, bo wydziały komunikacji odmawiały ich ponownej rejestracji.
[srodtytul]Badania do zmiany[/srodtytul]
31 października 2009 r. weszły w życie zmienione przepisy poświęcone rejestracji pojazdów specjalnych lub innych używanych przez policję, Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Straż Graniczną. Badania techniczne aut należących do tych formacji mogą być prowadzone albo przez upoważnione stacje kontroli prowadzone przez służby, albo stacje wpisane do rejestru.
[b]Uwaga! Możesz ponownie zarejestrować auto, które wyrejestrowałeś w Polsce, by zabrać je ze sobą za granicę, a teraz wracasz do kraju[/b]
[srodtytul]CO ZROBIĆ Z MANDATEM[/srodtytul]
[srodtytul]Mandat w sądzie – możesz zapłacić więcej[/srodtytul]
Każdy kierowca złapany na wykroczeniu przez drogówkę ma dwie możliwości:
- odmówić przyjęcia mandatu lub
- zgodzić się z nim.
Każda ma różne konsekwencje. Jedna odbije się niekorzystnie na kieszeni kierowcy, druga oznacza obowiązkową wizytę w sądzie.
Najczęściej, jeśli mamy świadomość popełnionego wykroczenia, zgadzamy się z decyzją policjanta. Często też próbujemy się targować o wysokość mandatu. To się jednak teraz na niewiele zdaje.
Dlaczego? Otóż większość wykroczeń drogowych została w taryfikatorze wyceniona na konkretne, sztywne kwoty. Nie ma co wtedy liczyć na dobre serce policjanta. Za wykroczenia niewycenione w taryfikatorze funkcjonariusz może wystawić mandat od 20 zł do 500 zł. Czasem, kiedy kierowca jednym zachowaniem popełni kilka wykroczeń, może dostać mandat nawet do 1 tys. zł.
Mało tego: drogówka całkiem niedawno zyskała też możliwość surowszego potraktowania kierowcy, który nie dość, że popełnił wykroczenie, to jeszcze spowodował nim zagrożenie bezpieczeństwa. Wówczas do kwoty mandatu za wykroczenie dodaje się 200 zł (gdyby kierowca był nietrzeźwy, doliczy mu się więcej – 300 zł).
Odmowy zdarzają się rzadko. Nawet jeśli kierowca w pierwszym odruchu odmawia, to często po kilku godzinach, a czasem dniach, zgłasza się do komisariatu po mandat.
Jeśli kierowca nie zgodzi się z decyzją policjanta, sprawa skończy się w sądzie. Policjant sporządza wniosek o ukaranie, który wędruje do sądu grodzkiego. Trafi tam też cała dokumentacja (fotografie, zeznania świadków itd.). Świadkami na sprawie często są policjanci z patrolu, którzy złapali kierowcę na wykroczeniu.
[b]Uwaga! Grzywna orzeczona przez sąd jest na ogół tej samej wysokości co mandat proponowany przez policjanta[/b]
Do tego dochodzą jednak koszty postępowania (ok. 100 zł). A jeśli za wykroczenie przewidziano także punkty karne, to bez względu na to, czy sprawą zajmie się sąd czy policjant, i tak trafią na konto kierowcy. Bardzo rzadko przed sądem zdarzają się uniewinnienia.
Nad decyzją o przyjęciu mandatu trzeba się jednak poważnie zastanowić. Przyjęty mandat bardzo trudno uchylić. Jest to możliwe tylko wówczas, gdy policjant czy strażnik miejski nałożą grzywnę za coś, co nie jest wykroczeniem. Na przykład wypiszą mandat za parkowanie w strefie zakazu, a okaże się, że w miejscu, w którym kierowca zaparkował, taki zakaz nie obowiązuje.
Uchylenie następuje na wniosek ukaranego złożony w ciągu siedmiu dni od uprawomocnienia się mandatu (jest to tzw. termin zawity), co oznacza, że po jego upływie wygasa prawo do złożenia wniosku.
Uprawniony do uchylenia prawomocnego mandatu karnego jest sąd właściwy do rozpoznania sprawy, na którego obszarze została nałożona grzywna. O uchyleniu mandatu karnego sąd orzeka na posiedzeniu.
Mają prawo w nim uczestniczyć: ukarany, organ lub jego funkcjonariusz, który nałożył grzywnę w drodze mandatu, albo przedstawiciel tego organu oraz ujawniony pokrzywdzony. Uchylając mandat karny, nakazuje się podmiotowi, na którego rachunek pobrano grzywnę (czyli właściwej komendzie policji czy straży miejskiej), zwrot uiszczonej kwoty.
Jeśli dana osoba przyjęła mandat, to nie można go uchylić np. ze względu na zbyt wysoką kwotę grzywny, nawet gdyby przewyższyła ona wysokość kary możliwej do zastosowania w drodze mandatu, albo gdy przekracza stawkę ustaloną w taksie mandatowej.
Podobnie – gdy grzywnę nałożono za wykroczenie, wobec którego tryb mandatowy nie jest dopuszczalny.
Często w grę wchodzi też trzecia możliwość – kierowca dostał mandat, ale go nie płaci. Jeśli jest to mandat zaoczny, sprawa trafi do sądu grodzkiego.
Jeśli mandat wystawi policja, kierowca musi się liczyć z tym, że jego kwota zostanie ściągnięta z nadpłaty podatku.
I jeszcze mandat od straży miejskiej. Miasto upomni się o niego, a potem wyśle do kierowcy poborcę, który, doliczając niewielką opłatę (ok. 5 zł), przyjedzie pod wskazany adres i zainkasuje pieniądze.
[b]Kiedy może zatrzymać cię strażnik?[/b]
- Gdy auta osobowe i ciężarowe znajdą się w strefie obowiązywania znaku B1, czyli zakazu ruchu pojazdów.
- Funkcjonariusz straży miejskiej, tak jak każdy obywatel, ma też obowiązek uniemożliwić kierowanie pojazdem, jeżeli jego kierowca stwarza realne zagrożenie na drodze (np. po jego zachowaniu czy sposobie jazdy można się zasadnie domyślać, że jest pod wpływem alkoholu czy narkotyków). W takich sytuacjach strażnicy uniemożliwiają dalszą jazdę, powiadamiając policję i czekając z kierowcą na jej przyjazd.
[srodtytul]Sposób na fotoradar[/srodtytul]
W ostatnich miesiącach prawdziwą zmorą dla kierowców są mandaty z fotoradaru. Jest ich w kraju coraz więcej. Maleją także możliwości kwestionowania wskazań tych urządzeń – wszystkie mają teraz świadectwa legalizacji.
Wydają je dyrektorzy okręgowych urzędów miar. Kierowca, który odbierze przesyłkę od straży miejskiej (będzie w niej też ksero świadectwa) z drugiego końca kraju, nie musi się fatygować na miejsce, żeby wyjaśnić okoliczności zdarzenia. Większość spraw można załatwić, nie ruszając się z miejsca zamieszkania.
[b]Uwaga! Przyłapany na przekroczeniu prędkości i sfotografowany kierowca ma kilka możliwości[/b]
[b]Po pierwsze[/b] – przyznać się do popełnienia wykroczenia oraz zgodzić na ukaranie grzywną i punktami karnymi (straż miejska proponuje wysokość mandatu i liczbę punktów karnych).
[b] Po drugie[/b] – odmówić przyjęcia mandatu i nie zgodzić na ukaranie w drodze postępowania mandatowego. Wówczas wniosek o ukaranie trafi do właściwego sądu grodzkiego. W razie odmowy przyjęcia mandatu kierowca musi złożyć wyjaśnienia, w których przedstawi własną wersję wydarzeń – może to zrobić pisemnie.
[b]Po trzecie[/b] – ukarany może oświadczyć, że zapoznał się ze zdjęciem z fotoradaru, ale oznajmia, że tego dnia to nie on kierował samochodem, którego numer rejestracyjny także widnieje na zdjęciu.
W tym samym oświadczeniu musi jednak wskazać dane osoby (imię, nazwisko, adres zamieszkania), która korzystała z jego auta i złamała przepisy o dopuszczalnej prędkości.
Może się zdarzyć, że ukarany ma kłopot ze wskazaniem jednej osoby – potencjalnego kierowcy, który przekroczył dozwoloną prędkość. Wówczas musi podać dane kilku czy kilkunastu osób, które straż przesłucha na tę okoliczność, aby wyłonić rzeczywiście winnego.
[b] Po czwarte[/b] – kierowca może oświadczyć, że nie potrafi (a w praktyce nie chce) wywiązać się z ciążącego na nim obowiązku podania danych kierowcy, który prowadził auto feralnego dnia. W ten sposób popełnia kolejne wykroczenie (tym razem z art. 65 § 2 kodeksu wykroczeń, tj. nieudzielenia właściwemu organowi państwowemu lub instytucji upoważnionej informacji o tożsamości kierującego autem). W takiej sytuacji sprawa trafi do sądu grodzkiego. W efekcie ukarany zostaje właściciel pojazdu.
[srodtytul]Miałeś stłuczkę – nie dramatyzuj[/srodtytul]
Każdemu może się zdarzyć niegroźna kolizja na drodze. Jak się wówczas zachować?
Nasze postępowanie zależy od tego, co tak naprawdę się stało, rozmiarów szkody i stanu trzeźwości uczestników zdarzenia. Jak postępować, radzi nadkomisarz Marcin Szyndler.
[b]Nie zawsze trzeba wzywać policję.[/b] Kolizja drogowa, kiedy nie ma osób poszkodowanych, jest zwykłym zdarzeniem na drodze. Jeśli nie mamy wątpliwości co do tego, kto jest sprawcą (jeden z uczestników przyznaje, że do zdarzenia doszło z jego winy), a kto poszkodowanym, wystarczy spisać oświadczenie – wyjaśnia.
Najlepiej zebrać jak najwięcej danych o sprawcy, okolicznościach zdarzenia i ubezpieczycielu sprawcy. Dla ułatwienia zamieszczamy blankiet oświadczenia, w którym uwzględniono wszystkie dane niezbędne później dla ubezpieczyciela.
W Europie Zachodniej w takich wypadkach powiadamiany jest zazwyczaj ubezpieczyciel, i to on kieruje swojego przedstawiciela na miejsce kolizji. Obecność policji nie jest wówczas potrzebna. Od takiej zasady istnieje jednak wyjątek – gdy sprawcą jest osoba nietrzeźwa.
Jeśli tylko mamy takie podejrzenie, najlepiej wezwać drogówkę.
[b]Zadbaj o świadków.[/b] Nie zawsze będą potrzebni, ale najlepiej ich mieć. Wystarczy zebrać ich dane – imię, nazwisko oraz adres zamieszkania. Pamiętaj też, że cennym świadkiem może się okazać twój pasażer. Nieprawdą jest, że nie jest on traktowany jako osoba obiektywna. Jeśli sprawa trafi do sądu (a w przypadku jakichkolwiek wątpliwości tak się zwykle dzieje), to wiarygodność każdego ze świadków bada i ocenia sąd.
Trzeba też pamiętać, że nie zawsze ten, kto kieruje pojazdem jadącym z tyłu (za nami), jest uznawany za sprawcę stłuczki. Sytuacje na drodze są bardzo różne i żaden automatyzm w uznawaniu winy nie wchodzi w rachubę.
[srodtytul]Gdy wpadniesz w dziurę[/srodtytul]
Kierowca, który uszkodzi auto na drodze – zerwie zawieszenie, uszkodzi felgę, rozerwie oponę – nie jest bezradny.
– Jeśli jest to droga krajowa, za szkodę zapłaci Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad – mówi „Rz” Andrzej Mrugasiewicz z GDDKiA – a właściwie jej ubezpieczyciel. Aby jednak móc liczyć na pieniądze, należy zadbać o kilka spraw. Przede wszystkim na miejsce zdarzenia trzeba wezwać policję.
Ta sporządzi szczegółowy protokół (opisze okoliczności, uszkodzenia, panujące warunki atmosferyczne). Z takim protokołem należy się udać do jednego z 16 oddziałów GDDKiA.
Tam nasz wniosek zostanie rozpatrzony, a po kilku tygodniach (średnio od dwóch do czterech) dostaniemy pieniądze. W tym czasie możemy oddać samochód do naprawy.
Gorzej jest, kiedy auto uszkodzimy na drodze innej niż krajowa. Wówczas wszystkie formalności musimy zacząć od ustalenia zarządcy drogi. Dalsza procedura wygląda podobnie.
[srodtytul]Jak naprawić auto z polisy sprawcy wypadku[/srodtytul]
Właściciel auta, które zostało zniszczone w trakcie wypadku, ma do wyboru: albo samemu naprawiać wóz i żądać od firmy ubezpieczeniowej zwrotu tych wydatków, albo zdecydować się na naprawę bezgotówkową.
Naprawa bezgotówkowa jest korzystniejsza dla kierowców, gdyż przywrócenie samochodu do stanu sprzed wypadku (o ile to w ogóle możliwe i uzasadnione) odbywa się bez zbędnych formalności.
W takiej sytuacji najczęściej trzeba wstawić zniszczony samochód do warsztatu wskazanego przez firmę ubezpieczeniową, wtedy wycena i likwidacja szkody odbywa się bez udziału właściciela.
Czasami może się on wówczas starać o przyznanie mu auta zastępczego na czas naprawy. Firmy ubezpieczeniowe godzą się na takie rozwiązanie najczęściej w przypadku nowych i najwyżej kilkuletnich pojazdów.
W przypadku aut starszych i bardzo zniszczonych, których nie można lub wręcz nie opłaca się już naprawiać, towarzystwa proponują wypłatę odszkodowania na tzw. kosztorys. Wtedy firma ubezpieczeniowa wypłaca gotówkę, a poszkodowany musi zorganizować naprawę we własnym zakresie.
Nierzadko zdarza się, że firma ubezpieczeniowa zaniża pierwszą wycenę szkody. Warto wtedy zwrócić się do rzeczoznawcy o wycenę kosztów naprawy. Na rynku działa wiele firm i niezależnych ekspertów – najlepiej zwrócić się do sprawdzonych osób lub renomowanych organizacji.
Koszt takiej ekspertyzy nie powinien przekroczyć kilkuset złotych, a może przynieść znaczne podwyższenie odszkodowania, jakie firma ubezpieczeniowa w efekcie wpłaci na konto właściciela auta.
Szczegółowo zasady wypłaty odszkodowania z polisy sprawcy kolizji drogowej reguluje [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=169986]ustawa z 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (DzU nr 124, poz. 1152)[/link].
[srodtytul]30 dni na wypłatę[/srodtytul]
W myśl tych przepisów zakład ubezpieczeń sprawcy odpowiada za szkody polegające na uszkodzeniu, zniszczeniu pojazdu, utracie bagażu, a także utracie gotówki, biżuterii, papierów wartościowych, wszelkiego rodzaju dokumentów oraz zbiorów filatelistycznych, numizmatycznych i podobnych.
Zgodnie z art. 15 ustawy, zakład ubezpieczeń powinien wypłacić gotówkę lub naprawić auto w ciągu 30 dni od dnia złożenia wniosku o szkodzie.
Wyjątkowo, gdyby wyjaśnienie okoliczności sprawy w terminie 30 dni było niemożliwe, towarzystwo może wypłacić odszkodowanie w terminie 14 dni od momentu wyjaśnienia sprawy, nie później jednak niż w ciągu 90 dni od dnia złożenia zawiadomienia o szkodzie.
Ten termin może zostać wydłużony do czasu zakończenia postępowania karnego lub cywilnego, od którego wyniku zależy odpowiedzialność sprawcy. Firma nie może jednak zwlekać z wypłatą odszkodowania, uzależniając to od wyniku procesu sądowego, gdy np. sprawca wypadku był pod wpływem alkoholu i jego wina była ewidentna.
Trzeba także pamiętać, że osoba, która dochodzi wypłaty odszkodowania, ma, zgodnie z przepisami, obowiązek współpracy z firmą ubezpieczeniową przy likwidacji szkody. Oznacza to, że na prośbę ubezpieczyciela powinna dostarczyć jej dokumenty, których jest wyłącznym posiadaczem. Brak współpracy może stanowić uzasadnioną przyczynę wstrzymania wypłaty odszkodowania.
Towarzystwo ubezpieczeniowe nie będzie mogło powołać się na brak wymaganych dokumentów, jeśli samo mogło wystąpić do policji o wydanie np. notatki policyjnej opisującej przebieg zdarzenia.
W przypadku gdy było dwóch sprawców wypadku, w którym ucierpiał trzeci kierujący, ten ostatni musi uzbroić się w cierpliwość. Najpierw ubezpieczyciel pierwszego sprawcy wypłaci mu połowę odszkodowania, po czym akta szkody przekaże drugiej firmie, która dopiero wtedy będzie mogła wypłacić resztę odszkodowania.
[b]Uwaga! W przypadku poważniejszej naprawy, wymagającej przeprowadzenia badania technicznego przed dopuszczeniem zniszczonego pojazdu do ruchu, rachunek ze stacji kontroli pojazdów pokrywa ubezpieczyciel sprawcy[/b]
[srodtytul]Naprawa z autocasco[/srodtytul]
W doprowadzeniu auta do stanu używalności po wypadku bardzo przydatne jest także ubezpieczenie autocasco, które pozwala na sfinansowanie naprawy auta nie tylko wtedy, gdy to my jesteśmy sprawcą zderzenia. Taka polisa jest pomocna także w przypadku, gdy nie można ustalić sprawcy, bo samochód uległ zniszczeniu na parkingu lub podczas postoju na ulicy.
Zasady naprawy auta są bardzo podobne, jak w przypadku ubezpieczenia obowiązkowego OC. Szczegółowe warunki likwidacji szkody wynikają jednak z treści umowy ubezpieczenia i dołączonych do niej ogólnych warunków ubezpieczenia (dalej o.w.u.), a nie przepisów ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych.
Każda firma ustala własne warunki ubezpieczenia autocasco, które mogą się różnić szczegółami, np. terminem, w którym należy zgłosić kradzież auta. Osoba, która decyduje się na zakup takiej polisy, powinna przed zapłatą uważnie zapoznać się z jej treścią. A szczególnie z tzw. wyłączeniami odpowiedzialności ubezpieczyciela (które zazwyczaj są umieszczane pod koniec dość obszernych o.w.u.).
Częstym ograniczeniem odpowiedzialności, jakie ubezpieczyciele zapisują w warunkach ubezpieczenia autocasco, jest to, że nie wypłacą odszkodowania, gdy szkoda nie przekracza np. 500 zł.
Bez odszkodowania zostanie także właściciel auta, które zostało zniszczone w wyniku rażącego niedbalstwa domowników. Dlatego rodzice pod żadnym pozorem nie powinni udostępniać auta swoim dzieciom, do czasu aż te nie wyrobią sobie prawa jazdy.
[b]Uwaga! Gdy przedłuża się procedura wypłaty odszkodowania z OC sprawcy, zniszczony samochód można naprawić z własnego ubezpieczenia autocasco. Wówczas firma ubezpieczeniowa dochodzi zwrotu kosztów naprawy z OC sprawcy, a właściciel AC nie traci zniżek[/b]
[srodtytul]Zapłać pełną składkę[/srodtytul]
Każda firma ubezpieczeniowa stosuje system zniżek i podwyżek składki ubezpieczeniowej ze względu na tzw. szkodowość każdego klienta.
Chodzi o liczbę stłuczek i wypadków w ostatnich latach, które spowodowały konieczność wypłaty odszkodowania z jego polisy. Powoduje to zwiększenie składki zarówno za ubezpieczenie OC, jak i autocasco. W przypadku bezszkodowej jazdy właściciel pojazdu może liczyć na zniżki.
Tabela, według której się oblicza zniżki lub zwyżki składki, nosi nazwę Bonus-malus i znajduje się w każdych o.w.u. przygotowanych przez firmę ubezpieczeniową.
[b]Uwaga! Osoby, które decydują się na zakup polisy przez Internet, powinny wcześniej sprawdzić, jakie ulgi z tytułu bezpiecznej jazdy im przysługują.To standardowe pytanie we wnioskach online[/b]
Maksymalna obniżka do wysokości np. 40 proc. składki podstawowej przysługuje kierowcy po dziewięciu latach bezszkodowej jazdy. Osoba, która wypracowała już częściową zniżkę, po stłuczce, która została zlikwidowana np. z autocasco, nie straci wszystkich obniżek. Spada tylko o jeden „poziom” do niższej grupy ulg. Aby wrócić do obniżki sprzed wypadku, potrzebne jej będą dwa lata jazdy bez kolizji.
Osoba, która podała nieprawdę we wniosku ubezpieczeniowym co do wysokości przysługujących jej zniżek, musi się liczyć z obniżeniem wysokości odszkodowania stosunkowo do tego, o ile niższą składkę zapłaciła.
Jeśli więc zapłaciła o 20 proc. mniej (na czym zaoszczędziła np. 300 zł), musi się liczyć z tym, że przy wypłacie np. 10 tys. zł odszkodowania na naprawę auta, ubezpieczyciel także zmniejszy tę kwotę o 20 proc., czyli w tym przypadku 2 tys. zł.
Podobnie jest w przypadku, gdy właściciel przy zawieraniu umowy ubezpieczenia autocasco nie zgłosił, że za kierownicę jego auta będzie wsiadało np. jego dziecko lub inna osoba, która nie ukończyła 26 lat. W przypadku takich kierujących ubezpieczyciele żądają składki wyższej nawet o 50 proc.
Z policyjnych statystyk wynika bowiem, że osoby w młodym wieku powodują znacznie więcej wypadków. Jeśli później faktycznie dojdzie do takiego zdarzenia, także w takim przypadku firma ubezpieczeniowa zmniejszy wypłatę.
[srodtytul]Stłuczka z cudzoziemcem[/srodtytul]
Coraz częściej po naszych drogach jeżdżą auta na zagranicznych tablicach rejestracyjnych. W razie stłuczki z cudzoziemcem kierowca z zagranicy powinien przedstawić swoją polisę ubezpieczenia OC, zieloną kartę lub ubezpieczenie graniczne.
Rodzaj dokumentu zależy od tego, skąd pochodzi obcokrajowiec sprawca wypadku. Jeśli z Europejskiego Obszaru Gospodarczego, czyli wszystkich 27 państw członkowskich UE plus Islandii, Norwegii i Liechtenstei-nu, oraz Szwajcarii, Chorwacji i Andory, które podpisały porozumienie wielostronne – wystarczy, że ma swoje krajowe OC.
Nie musi mieć zielonej karty. Jeżeli natomiast przyjechał z innego państwa, wówczas powinien legitymować się zieloną kartą lub ubezpieczeniem granicznym.
W przypadku stłuczki z kierowcą z zagranicy bezwzględnie trzeba spisać wszystkie dane z polisy OC, zielonej karty czy ubezpieczenia granicznego cudzoziemca, dane osobowe sprawcy wraz z numerem telefonu, a także informacje o pojeździe. Warto wezwać policję, by sporządziła notatkę z tego zdarzenia, która będzie stanowiła dowód w postępowaniu o wypłatę odszkodowania od zagranicznego ubezpieczyciela.
W sprawie wypłaty odszkodowania z zagranicznej firmy ubezpieczeniowej, w której polisę wykupił cudzoziemiec sprawca wypadku, właściciel pojazdu powinien skontaktować się z Polskim Biurem Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (PBUK), które mieści się w Warszawie przy ul. ul. Świętokrzyskiej 14 (kod pocztowy 00-050 Warszawa).
Biuro wskaże poszkodowanemu kierowcy polski zakład ubezpieczeń, który wypłaci odszkodowanie.
Jeśli okaże się, że zielona karta lub ubezpieczenie graniczne są nieważne, wówczas poszkodowany w stłuczce musi skontaktować się z Ubezpieczeniowym Funduszem Gwarancyjnym. W przypadku ubezpieczenia granicznego może to być także jakikolwiek polski zakład ubezpieczeniowy.
W przypadku stłuczki z obywatelem państwa należącego do Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Szwajcarii, Chorwacji i Andory właściciel uszkodzonego auta może poszukać tzw. korespondentów towarzystwa ubezpieczeniowego sprawcy w Polsce i u niego zgłosić wypłatę odszkodowania.
Jeśli jest to niemożliwe, można się skontaktować z najbliższym oddziałem PZU SA lub TUiR Warta SA i zgłosić tam szkodę (pełnią one funkcję agenta PBUK).
Jeżeli zielona karta lub ubezpieczenie graniczne okazałyby się nieważne, kontaktujemy się z Ubezpieczeniowym Funduszem Gwarancyjnym. W przypadku ubezpieczenia granicznego może to być także jakikolwiek polski zakład ubezpieczeniowy.
Takie same zasady dotyczą Polaków wyjeżdżających za granicę.
[ramka][b]Na pytania czytelników odpowiada nadkomisarz Marcin Szyndler[/b]
[b]- Czy apteczka jest obowiązkowym wyposażeniem auta?[/b]
[b]Nie.[/b] w Polsce jest ona jedynie zalecana. Ale uważam, że każdy odpowiedzialny kierowca powinien ją mieć w samochodzie. Nie zabiera wiele miejsca, a czasem naprawdę może się przydać.
[b]- Kiedy i gdzie powinniśmy mieć w aucie kamizelkę odblaskową?[/b]
Kamizelki odblaskowe wymagane są w wielu krajach Unii Europejskiej. W Polsce muszą je posiadać tylko kierowcy ciężarówek przewożących materiały niebezpieczne. Ale w trakcie np. wymiany opony nocą na autostradzie, nawet krajowej, taka kamizelka może znacznie zwiększać bezpieczeństwo.
[b]- Czy dziecko w taksówce trzeba przewozić w foteliku? Czy jeśli taksówkę zatrzyma policja, zapłacimy mandat?[/b]
Dziecko przewozi się w pojeździe samochodowym wyposażonym w pasy bezpieczeństwa w foteliku ochronnym lub innym urządzeniu do przewożenia dzieci odpowiadającym wymaganym warunkom technicznym, jeżeli ze względu na wagę lub wzrost dziecka nie jest możliwe bezpośrednie wykorzystanie tych pasów. Przepis ten nie dotyczy przewozu taksówką osobową, pojazdem pogotowia ratunkowego lub policji. Mandatu więc nie będzie.
[b]- Co się stanie, kiedy przy kontroli drogowej okaże się, że mamy nieważne badania techniczne, a jesteśmy poza miejscem zamieszkania, np. w drodze na urlop?[/b]
Wszystko zależy od stanu technicznego auta. Jeśli zagraża bezpieczeństwu, policjant może zakazać dalszej jazdy. Jeśli jednak usterka nie jest duża, zatrzymuje dowód rejestracyjny, wystawiając pokwitowanie. W pokwitowaniu zawarta jest informacja, jak długo możemy korzystać z pojazdu. Maksymalny okres ważności tego dokumentu to siedem dni.
[b]- Czy jeśli policja złapie nas w drodze bez sprawnego światła (świateł), może wypisać mandat?[/b]
Większość aut jest teraz tak skonstruowanych, że ze spaloną żarówką musimy jechać do serwisu, a o taki w dalekiej trasie (np. w małych miejscowościach) jest trudno.
Brak działającego oświetlenia świadczy o tym, że auto jest niesprawne technicznie. Za takie wykroczenie przewidziano mandat i policjant ma prawo go wypisać.
[b]- W trakcie kontroli drogowej okazuje się, że nie mamy przy sobie papierowego ubezpieczenia OC. Co nam grozi?[/b]
Kiedyś samochód był odholowywany na policyjny parking. Po zmianie przepisów policjant wypisuje kierowcy mandat. Jednocześnie informuje o tym Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny.
[b]- W trakcie kontroli drogowej jesteśmy badani alkomatem i nie zgadzamy się z jego wskazaniem. Co mamy zrobić?[/b]
W protokole badania trzeźwości jest rubryka z pytaniem, czy osoba badana kwestionuje jego wynik. Jeśli tak, to na życzenie badanego wykonywane jest dodatkowe badanie krwi (najczęściej w pobliskiej przychodni).[/ramka]
[ramka][b]Na pytania kierowców, którzy jeżdżą nie tylko prywatnie, odpowiada Renata Strachowska – dyrektor Biura Prawnego i Orzecznictwa Głównej Inspekcji Transportu Drogowego[/b]
[b]- Czy inspekcja może zatrzymać zwykłego kierowcę? Jeśli tak, to w jakich okolicznościach? Czy może wystawić mu mandat?[/b]
Inspektor transportu drogowego może zatrzymywać pojazdy, którymi wykonywany jest przewóz drogowy w rozumieniu przepisów [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=4F3E9CF00AEF5563193FE7E5D1C5AD7E?n=1&id=232414&wid=316826]ustawy o transporcie drogowym[/link].
Przy czym spod kontroli ITD wyłączeni są kierowcy wykonujący przewozy rzeczy pojazdami (lub zespołami pojazdów) o dopuszczalnej masie całkowitej poniżej 3,5 t, a także przewozy drogowe osób na potrzeby własne pojazdami, które konstrukcyjnie przystosowane są do przewozu nie więcej niż dziewięciu osób łącznie z kierowcą.
[b]- Kierowca zawodowy w trasie przekroczył limit punktów karnych (24). Co ma zrobić?[/b]
Przekroczenie limitu punktów karnych w trasie nie powoduje automatycznej utraty przez kierowcę uprawnienia do kierowania pojazdem. W takim wypadku komendant wojewódzki policji występuje do organu wydającego prawo jazdy z wnioskiem o:
– cofnięcie prawa jazdy w stosunku do kierowcy, który w ciągu roku od dnia otrzymania po raz pierwszy prawa jazdy przekroczył liczbę 20 pkt za naruszenie przepisów ruchu drogowego;
– kontrolne sprawdzenie kwalifikacji kierowcy w zakresie wszystkich posiadanych przez niego kategorii praw jazdy w razie przekroczenia przez niego 24 pkt otrzymanych za naruszenie przepisów ruchu drogowego.
[b]- Od 12 lat jestem zawodowym kierowcą. Ostatnio miałem kilkuletnią przerwę w wykonywaniu zawodu. Czy muszę przechodzić wstępną kwalifikację przed ponownym zatrudnieniem?[/b]
Stosownie do art. 3 ust. 1 ustawy zmieniającej brzmienie przepisów rozdziału 7a ustawy o transporcie drogowym wymóg uzyskania kwalifikacji wstępnej nie dotyczy osób posiadających prawo jazdy:
– kategorii D1, D1+E, D lub D+E, wydane do 10 września 2008 r.;
– kategorii C1, C1+E, C, C+E, wydane do 10 września 2009 r.
[b]- Czy w autobusach wyposażonych w pasy bezpieczeństwa trzeba je obowiązkowo zapinać?[/b]
[b]Tak.[/b] Taki obowiązek ciąży na podróżujących takimi pojazdami.
[b]- Mam skończone 20 lat. Posiadam prawo jazdy kategorii C+E, świadectwo ukończenia kursu na przewóz rzeczy, badania psychologiczne. Brakuje mi tylko badań lekarskich, by się zatrudnić w firmie jako kierowca. Czy jest to możliwe, czy dopiero po ukończeniu 21. roku życia?[/b]
Zgodnie z art. 39a ust. 1 pkt 1 ustawy o transporcie drogowym przedsiębiorca lub inny podmiot wykonujący przewóz drogowy może zatrudnić kierowcę, jeżeli osoba ta ukończyła 21 lat. Przy czym wymaganie to nie dotyczy kierowcy wykonującego przewóz drogowy rzeczy pojazdem samochodowym lub zespołem pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 3,5 t i nieprzekraczającej 7,5 t.
[b]- Jestem zawodowym kierowcą. Co ile lat muszę robić badania lekarskie i psychologiczne? Mój pracodawca każe mi je uzupełnić, a poprzednie mam sprzed pięciu lat.[/b]
Badania lekarskie i psychologiczne dla kierowców zawodowych są przeprowadzane:
– do czasu ukończenia przez kierowcę 60 lat – co pięć lat,
– po ukończeniu przez kierowcę 60. roku życia – co 30 miesięcy.
Pierwsze badanie lekarskie i psychologiczne jest wykonywane przed dniem wydania świadectwa kwalifikacji zawodowej potwierdzającego ukończenie kwalifikacji wstępnej, a każde następne dla kierowcy w wieku do 60 lat – w terminie właściwym do ukończenia szkolenia okresowego, jednak nie później niż do dnia wydania świadectwa kwalifikacji.
[b]- Jestem kierowcą. Miałem stłuczkę, a właściwie wypadek z tirem. Kierowca tira wezwał na miejsce zdarzenia inspekcję, a ja wolałem policję. Która ze służb była właściwa?[/b]
Na miejsce wypadku drogowego powinna zostać wezwana przede wszystkim policja. Inspekcja Transportu Drogowego może przyjeżdżać na miejsce wypadku z udziałem tira, ale po to, aby zabezpieczyć materiał dowodowy w celu ewentualnego stwierdzenia, czy przyczyną wypadku nie było naruszenie norm prowadzenia i obowiązkowych przerw w czasie pracy kierowcy.[/ramka]
[srodtytul]CO NAS CZEKA[/srodtytul]
Oprócz zmian, które zaczęły obowiązywać w 2009 r., są też takie, które czekają na wdrożenie, oraz te, które są właśnie planowane przez ustawodawcę.
[srodtytul]Prawo jazdy już niebawem z Internetu[/srodtytul]
Rok temu ruszyły przygotowania do uruchomienia systemu, który pozwoli kierowcom na wyrobienie prawa jazdy drogą elektroniczną.
Znowelizowane [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=298059]rozporządzenie ministra infrastruktury, które na to pozwoli (DzU z 2009 r. nr 9, poz. 46)[/link], zaczęło obowiązywać 5 lutego 2009 r., jednak na wdrożenie nowego systemu ustawodawca dał jeszcze kolejny rok.
Ma być łatwiej dla kierowców i mniej tłoczno w wydziałach komunikacji. Spersonalizowane dokumenty zamówi u producenta starosta. Dane, zdjęcie i podpis wnioskodawca prześle mu drogą elektroniczną. Starania o dokument trzeba będzie rozpocząć od złożenia e-wniosku.
Z takiej możliwości nie skorzystają jednak wszyscy kierowcy. Osoby, które przed uzyskaniem prawa jazdy muszą zdać egzamin państwowy, dłużej poczekają na dokument. Na razie nie ma szans na to, by objąć programem i elektroniczną obsługą wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego (WORD). A właśnie tam zdaje się egzaminy. Składanie elektronicznych wniosków będzie można rozpocząć już niebawem.
[srodtytul]Będą euromandaty[/srodtytul]
Już za trzy lata unijni kierowcy łamiący prawo będą płacić jednakowe mandaty – planuje Komisja Europejska. Nie będą to już zwykłe mandaty – polskie, niemieckie czy włoskie, lecz euromandaty. Najważniejsze jest jednak nie to, że ich wysokość będzie wszędzie jednakowa, ale to, że trudno będzie uciec przed ich egzekucją. Komisja Europejska przygotowuje dyrektywę, która ma skłonić państwa członkowskie do prac nad wspólnym taryfikatorem unijnych wykroczeń na drogach.
Dla piratów drogowych pocieszające może być to, że na początek wspólny system karania obejmowałby tylko niektóre wykroczenia. Oczywiście te najbardziej niebezpieczne i nagminnie popełniane. Dotyczy to przejazdu na czerwonym świetle, przekroczenia dozwolonej prędkości, jazdy na podwójnym gazie, bez zapiętych pasów i obowiązkowego fotelika dla maluchów.
Wybrano te, które stanowią największe zagrożenie nie tylko na polskich, ale także na wszystkich europejskich drogach.
Powodzenie euromandatów w dużej mierze zależy od uruchomienia systemu komputerowego, który połączyłby rejestry kierowców i pojazdów poszczególnych państw. U nas jest to popularny CEPiK, czyli Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców, z której korzystają policjanci drogówki.
Dzięki niej w kilka minut mogą sprawdzić konto punktów karnych zatrzymanego, posiadanie ubezpieczenia OC czy nawet prawa jazdy. Połączony system unijny działałby na identycznych zasadach. Tak np. francuski policjant nie miałby kłopotu z identyfikacją polskiego auta za granicą, a polski – francuskiego.
[srodtytul]Bez opłat za remontowane autostrady[/srodtytul]
Choć może się to wydawać niemożliwe, taki pomysł pojawił się w naszym Sejmie. Na darmowy przejazd autostradą mogliby liczyć kierowcy, którzy trafią na dłuższy remont, a do dyspozycji będą mieć tylko jeden pas ruchu. Nieodpłatna ma być jazda w konkretnych sytuacjach i na wskazanych odcinkach.
Chodzi o remontowany odcinek autostrady, na którym zablokowany zostaje co najmniej jeden pas ruchu w danym kierunku. Przerwa między kolejnym remontem lub przebudową odcinka nie może być krótsza niż pół roku, a sam remont musi trwać dłużej niż miesiąc. Projektodawcy chcą także, aby o remontach i przebudowie każdy kierowca miał szansę się dowiedzieć, zanim wjedzie na płatny odcinek.
[srodtytul]Mandat z terminalu[/srodtytul]
Za wykroczenie można będzie zapłacić kartą. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowało projekt, w którym chce wprowadzić możliwość opłacenia mandatu za pomocą karty płatniczej.
Z propozycji mają skorzystać osoby przebywające w Polsce czasowo, czyli cudzoziemcy. Jednak nie tylko. W wyjątkowych sytuacjach mogliby z niej skorzystać również polscy kierowcy (np. chcący zapłacić od ręki, ale niemający przy sobie gotówki).
[srodtytul]Kierowcy z zielonym listkiem[/srodtytul]
Okres próby dla początkujących kierowców, darmowe karty rowerowe dla dzieci i motocykle dopiero dla 24-latków to rozwiązania, które niedawno przyjął rząd w projekcie ustawy o kierujących pojazdami. Nowe przepisy wejdą w życie najwcześniej za dwa lata. Wówczas też system szkolenia młodych kierowców czeka prawdziwa rewolucja.
Najwięcej niespodzianek czeka tych, którzy dopiero uzyskają prawo jazdy kat. B. Zielony listek przyklejony na obu szybach (przedniej i tylnej) ma ostrzegać innych uczestników ruchu przed tymi, którzy na drodze mogą się poruszać nieporadnie albo brawurowo.
Autorzy projektu chcą też najmniej doświadczonych kierowców objąć dwuletnią próbą. Dwa wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu w ruchu drogowym spowodują, że okres próby będzie wydłużany. Kierowca zaś trafi na kurs reedukacyjny.
Po trzecim wykroczeniu (taki sam skutek będzie miało popełnienie jednego przestępstwa drogowego) młody kierowca straci prawo jazdy. Tak więc całą procedurę ubiegania się o dokument trzeba będzie rozpocząć od nowa.
[srodtytul]Poczekasz z motorem[/srodtytul]
Planuje się też wprowadzenie zamiast karty motorowerowej nowej kategorii prawa jazdy AM, która będzie uprawniała do kierowania motorowerem. Wiek potrzebny do jej uzyskania ma wynosić 14 lat (dziś 13). Nie obejdzie się też bez kursu i egzaminu państwowego w wojewódzkim ośrodku ruchu drogowego. Na motocykl będą mogły wsiąść dopiero 24-latki. Pojawi się nowa kategoria prawa jazdy A2 – pośrednia między A1 i A. Będzie uprawniała do prowadzenia motocykli o mocy nie większej niż 35 kW i stosunku mocy do masy nieprzekraczającym 0,2 kW/kg.
Zajęcia szkolne dla dzieci ubiegających się o kartę rowerową mają się odbywać w szkole podstawowej. Z zajęć praktycznych mogą zostać zwolnione tylko te dzieci, którym stan zdrowia nie pozwala na kierowanie rowerem. Taki stan trzeba będzie potwierdzić zaświadczeniem wydanym przez lekarza.
Szkoły będą mogły zawierać porozumienia z wojewódzkimi ośrodkami ruchu drogowego lub szkolenia kierowców o bezpłatnym uczestnictwie dzieci w zajęciach. Karty rowerowe zaś mają być wydawane (tak jak dziś) przez dyrektorów szkół oraz dodatkowo przez dyrektorów wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego i szefów ośrodków szkolenia kierowców. Młodzi rowerzyści dostaną je za darmo.
[srodtytul]Mandat dla bogaczy[/srodtytul]
Kilkanaście dni temu pojawił się kolejny pomysł na mandatową reformę. Zamiast taryfikatora kierowców czeka mandat uzależniony od ich zarobków. Wysokość mandatu będzie zależała od tego, jakie dochody zostały zgłoszone w urzędzie skarbowym. Policjant będzie wypisywał mandat i przyznawał punkty. Potem wyśle informacje do fiskusa, a ten zdecyduje, ile nas będzie kosztowało dane wykroczenie. To oznacza, że przekroczenie prędkości może być o wiele droższe niż teraz. Drogowi piraci zbankrutują?
[b]Zobacz [link=http://www.rp.pl/artykul/212825,415759_Kodeks_drogowy___ujednolicony_tekst_ustawy.html]treść ustawy - Prawo o ruchu drogowym[/link][/b]