Oferty sezonowych wyprzedaży lepiej sprawdzać. To dlatego, że nie zawsze pokrywają się z prawdą. Klient zwabiony obietnicą kupna po zdecydowanie niższej cenie rzadko się zastanawia, czy to, co obiecuje ogłoszenie o sezonowej wyprzedaży, pokrywa się z tym, co zastaje w sklepie.
Nieuczciwe praktyki
Wielu sprzedawców podczas sezonowych wyprzedaży stosuje hasło: płacisz mniej, nie masz praw. Umieszczają przy kasie wywieszki informujące o tym, że klienci w związku z zakupem towarów po obniżonej cenie nie mają prawa do reklamacji, więc nie mogą ich zwrócić. O ile sprzedawca ma prawo odmówić przyjęcia towaru wolnego od wad (zależy to od jego dobrej woli – część sklepów jednak decyduje się na to), o tyle nie może zastrzec, że kupujący nie ma prawa reklamować towaru. Nawet jeśli był przeceniony, prawo do reklamacji wciąż mu przysługuje.
Wcale nierzadko cena podana na metce towaru różni się od tej, jaką trzeba zapłacić przy kasie. I nawet jeśli są to niewielkie różnice, praktyka taka nie jest zgodna z prawem. Cena podana na metce jest obowiązująca. Sprzedawca nie może żądać wyższej zapłaty. Jeśli tak czyni, dla konsumenta to sygnał, aby taki sklep w przyszłości omijać.
Zdarza się również sztuczne obniżanie cen. Sprzedawcy tak nimi manipulują, aby klient sądził, że cena pierwotna była dużo wyższa i że kwota, jaką musi zapłacić, jest rzeczywiście wyjątkową okazją. Na metkach naklejane są informacje, z których wynika, że początkowa cena towaru była dużo wyższa (choć w praktyce tak nie było). I od tej zawyżonej ceny obliczana jest procentowa obniżka. W rezultacie sprzedawca, choć sprzedaje taniej, to i tak zarabia, bo rabat liczony jest od zawyżonej kwoty. Dla klienta to następny sygnał, aby w takim miejscu zakupów nie robić.
Przykład
Pani Jola dowiedziała się od koleżanki , że w jednym z jej ulubionych sklepów rozpoczęły się wyprzedaże. Od jakiegoś czasu nosiła się z zamiarem kupienia dżinsów. Były jednak drogie. Pomyślała, że może wyprzedaże pozwolą jej na ten zakup. Zdziwiła się jednak, gdy w sklepie okazało się, że kosztują tyle samo co przed przeceną. Sprzedawca umieścił na metce informację sugerującą, że podana cena uwzględnia już 30-proc. upust, co nie było zgodne z prawdą. Pani Jola o całym zdarzeniu powiadomiła Inspekcję Handlową i powiatowego rzecznika konsumentów.