Depeche Mode i radość dziesiątek tysięcy fanów

Świetny, energetyczny koncert dał w środowy wieczór Depeche Mode, wspierany przez swoich wiernych fanów w Warszawie. 4 sierpnia halowy show w Krakowie.

Publikacja: 02.08.2023 23:14

Dave Gahan

Dave Gahan

Foto: AFP

Depeche Mode, jednemu z największych obecnie zespołów, podczas warszawskiego koncertu udało się nawet dokonać cudu z nagłośnieniem na PGE Narodowym.

Dźwięki muzycznej elektrowni Anglików wybrzmiały bez większych problemów, klarownie, co było już słychać w pierwszych dwóch kompozycjach z najnowszej, tegorocznej płyty "Memento Mori" - „My Cosmos is Mine” i „Wagging Tongue”.

Po elektronicznej uwerturze Dave Gahan przywitał się z publicznością, zaś Martin Gore pozostawił klawiaturę, by chwycić gitarę i rozpoczęło się rockowe „ Walking in My Shoe”, z potężną partią perkusji. A to była dopiero rozgrzewka przed „It's No Good”, które Gahan rozpoczął charakterystycznym tańcem, wirując wokół własnej osi z uniesionymi ramionami.

Fanów cieszył widok trzymanego ponad głową statywu, jedna z rozpoznawalnych póz wokalisty, składających się na sceniczny wizerunek. Podobnie jak plastyczne gesty w stylu mima, branie się pod biodra, białe buty na wysokich obcasach, jedwabna kamizelka, zaczesane włosy pod brylantyną. I bijący ze wszystkich podziękowań za brawa - szacunek dla wiernej publiczności.

Czytaj więcej

Depeche Mode i kulisy ich polskich koncertów

Na wybiegu przed sceną Gahan czuł się wspaniale jak wśród swoich i w takim też nastroju rozpoczął taneczny, syntezatorowy klasyk "Everything Counts”, którego refren śpiewał przejmująco Martin Gore. Potem przez dobrych kilka minut trwał dialog partii klawiszy i chóralnych śpiewów. Temperaturę podniósł żelazisty riff gitary Gore’a, bo chociaż muzyka Depeche Mode przepełniona jest bezmiernym smutkiem w tylko wiadomy dla zespołu i fanów sposób - przynosi ostatecznie poczucie wspólnoty i radość, zwłaszcza podczas takich koncertowych spotkań, jak to w Warszawie.

Gore skorzystał z tej aury, dyrygując publicznością z podestu przed sceną oraz śpiewając solo „Strangelove”. To wtedy stadion rozświetlił się tysiącami świateł z telefonów komórkowych.

Gahan komplementując anielski głos kolegi, zaintonował „Ghosts Again”, największy hit z „Memento Mori”, ilustrowany na telebimach teledyskiem, nawiązującym do słynnej sceny gry ze śmiercią w szachy z „Siódmej pieczęci” Bergmana. A jeśli ktoś do dziś myślał, że Depeche Mode to grupa new romantic - słuchając hard rockowego rockabilly „I Feel You” z potężnymi bębnami - mógł pojąć jak śmiertelnie się mylił! "Pain That I'm Used To" to przypieczętowało. Z kolei „World in My Eyes" dedykowane zmarłemu niedawno klawiszowcowi Andrew Fletcherowi stanowiło hołd dla niego i analogowych syntezatorów. Brawa dla Andy’ego poszybowały do muzycznego nieba.

Fani zaś znaleźli się w siódmym niebie, gdy rozbrzmiał „John the Revelator”, jego hałas i taniec Gahana pośród publiczności zwiastował bowiem „Enjoy the Silence”. A to było już chyba niebo ósme, bo to szlagier, przy którym można poczuć niepowtarzalnie przyjemne mrowienie, taką ma siłę riff gitary Gore’a i śpiew Gahana.

Przyszedł czas na bisy. „Waiting for the Night” obaj muzycy wykonali wychodząc jak najdalej w publiczność, śpiewając unisono. Wracali na główną scenę objęci i wzruszeni. „Just Can't Get Enough” to byłaby dobra zapowiedź koncertu trwającego do rana. Koncertowy układ finału Depeche Mode to już jednak rytuał. Fani muszą usłyszeć „Never Let Me Down Again” i„Personal Jesus”. Amen!
4 sierpnia odbędzie się drugi koncert w Kraków Tauron Arena, zaś w przyszłym roku grupa zaplanowała dwa występy w Łodzi - 27 i 29 lutego.

Depeche Mode, jednemu z największych obecnie zespołów, podczas warszawskiego koncertu udało się nawet dokonać cudu z nagłośnieniem na PGE Narodowym.

Dźwięki muzycznej elektrowni Anglików wybrzmiały bez większych problemów, klarownie, co było już słychać w pierwszych dwóch kompozycjach z najnowszej, tegorocznej płyty "Memento Mori" - „My Cosmos is Mine” i „Wagging Tongue”.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Muzyka popularna
40-lecie The Cult w Warszawie
Muzyka popularna
Pat Metheny: znajduję rezonans z polską duszą
Muzyka popularna
Timberlake w Krakowie, czyli nie tylko stanik Janet Jackson i „jedno martini”
Muzyka popularna
Zmarł John Mayall, mistrz Claptona, Fleetwooda, Greena
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Muzyka popularna
Lenny Kravitz krzewił miłość w Łodzi. Wspaniały koncert w Atlas Arenie